85-letni lekarz ginekolog Eduardo Vela stanie we wtorek przed sądem w Madrycie za to, że prawie pół wieku temu odebrał matce noworodka. Będzie to historyczny proces. Vela będzie pierwszą osobą sądzoną za praktyki, które kładą się cieniem na historii Hiszpanii. Chodzi o tak zwane "skradzione dzieci".

Ofiarami nielegalnych praktyk były tysiące hiszpańskich rodzin. Proceder ruszył tuż po zakończeniu wojny domowej i trwał aż do śmierci dyktatora Francisco Franco w 1975 roku.

Szacuje się, że tym czasie odebrano matkom tuż po porodzie nawet 300 tys. dzieci. Zostały przekazane do adopcji rodzinom popierającym reżim Franco. Wystarczyło, że kobieta nie miała męża albo rodzina noworodka żyła w ubóstwie. Z punktu widzenia ówczesnych hiszpańskich polityków były to środowiska degeneratów.

Eduardo Vela pracował jako ginekolog w szpitalu San Ramón w Madrycie. Zabrał nowo narodzoną Inés Madrigal matce wiosną 1969 roku. Dziecko wraz z podrobionym aktem urodzenia oddał 46-letniej bezdzietnej kobiecie, która wraz z mężem miała wychować dziewczynkę. 

Vela może zostać skazany na 11 lat więzienia. Współpracująca z nim siostra zakonna miała stanąć przed sądem pięć lat temu, ale zmarła, zanim ruszył proces.

Inés Madrigal ma dziś 49 lat. Jak mówi, o swoim pochodzeniu dowiedziała się, kiedy skończyła 18 lat. To matka wyznała jej prawdę i do swojej śmierci przed dwoma laty wspierała ją w poszukiwaniu biologicznych rodziców. Nigdy jednak się to nie udało.

Zawsze jej powtarzałam, że nie wydała mnie na  świat, ale urodziłam się w jej sercu - powiedziała Madrigal w rozmowie z brytyjską gazetą "The Guardian" - Żyła po to, by się mną opiekować i robiła wszystko, żebym była szczęśliwa.

Nie sądzę, żeby Eduardo Vela wyznał mi prawdę. Nie sądzę, żebym dowiedziała się, kim jest moja (biologiczna) matka i w jakich okolicznościach mnie jej odebrał. Nie jestem aż tak naiwna - dodała.

Skandal "skradzionych dzieci" był przez lata tuszowany. Ujrzał światło dzienne dopiero w 1981 roku.

(j.)