Spoiwem łączącym rządy Polski, Węgier, Słowacji i Czech (V4) jest chęć zneutralizowania instytucji kontrolującej ich władzę. Kraje Grupy Wyszehradzkiej traktują UE jak "uciążliwą zewnętrzną instancję kontrolną, na którą mają niewielki wpływ" - pisze "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".

Spoiwem łączącym rządy Polski, Węgier, Słowacji i Czech (V4) jest chęć zneutralizowania instytucji kontrolującej ich władzę. Kraje Grupy Wyszehradzkiej traktują UE jak "uciążliwą zewnętrzną instancję kontrolną, na którą mają niewielki wpływ" - pisze "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".
Zdj. ilustracyjne /Marcin Obara /PAP

Autor opublikowanego komentarza, Reinhard Veser, zwraca uwagę, że od Unii Europejskiej odwracają się rządy krajów, w których "sprzeciwiający się w latach 80. totalitaryzmowi antykomunistyczni intelektualiści pokroju Vaclava Havla, Gyoergy Konrada czy Adama Michnika marzyli o powrocie do Europy kładąc fundament pod rozszerzenie UE na Wschód".

We wszystkich czterech krajach umocniły się w minionych latach tendencje eurosceptyczne - stwierdza Veser, wtrącając, że jest to zjawisko obserwowane także w pozostałych krajach UE. Społeczeństwa środkowoeuropejskie pozostały jednak, jego zdaniem, "ze względów pragmatycznych" bardzo proeuropejskie. Nie tylko dlatego, że "wiedzą, skąd pochodzą pieniądze, za które budują drogi i oczyszczalnie ścieków", lecz także dlatego, że wielu mieszkańców tych krajów "korzysta z podstawowych wolności UE, jak choćby rzemieślnicy, którzy mogą oferować swe usługi w całej Europie" - czytamy w "FAS".

Veser zwraca uwagę, że tożsamość mieszkańców Europy Środkowej od czasu ich wejścia do UE jest coraz bardziej kwestionowana. "Nie wszyscy uważają to za mankament" - stwierdza komentator wskazując na przykład "dobrze wykształconej kosmopolitycznej warstwy średniej".

Istnieje jednak także inny, "równoległy świat, do którego nie należą tylko przegrani ostatnich 25 lat, lecz także przedsiębiorcy i intelektualiści", którzy na gwałtowne społeczne przemiany reagują "powrotem do tradycji narodowych" - pisze niemiecki dziennikarz. Z tego środowiska, którego nie należy redukować do tępych i histerycznych krzyków", rekrutują się zwolennicy partii Viktora Orbana i Jarosława Kaczyńskiego - tłumaczy Veser.

Przyjęcie ludzi o innym kolorze skóry i innej kulturze "przyspieszyłoby z punktu widzenia tego środowiska proces zmian i uniemożliwiłoby powrót do korzeni społecznej więzi". Ideologiczne zastrzeżenia łączą się z konkretnymi ekonomicznymi i socjalnymi lękami, tym silniejszymi, im biedniejszy jest dany kraj - czytamy w "FAS". A pomimo postępów ludzie w Europie środkowej "nie mają wiele do oddania innym". W tym punkcie panuje zgoda między prawicowymi rządami w Polsce i na Węgrzech oraz lewicowo-populistycznym premierem Słowacji Robertem Fico i czeskim prezydentem Miloszem Zemanem - stwierdza komentator.

Wszystkich czterech łączy także "dążenie do neutralizacji instytucji i społecznych sił, które mogą kontrolować ich władzę" - pisze Veser. Przypomina, że Fico, który w latach 80. należał do partii komunistycznej, jest "bardziej giętki" niż Kaczyński czy Orban, którzy rozpoczynali kariery polityczne w walce przeciwko dyktaturze. Obaj "sprzedają" swoje działania przeciwko niezależnemu wymiarowi sprawiedliwości jako "walkę przeciwko postkomunistycznym układom i jako dokończenie demokratycznej rewolucji z 1989 r." - czytamy w "FAS".

Największym problemem przywódców w Europie Środkowej jest Unia Europejska - "uciążliwa zewnętrzna instancja kontrolna, na którą mają niewielki wpływ, a z której pieniędzy nie chcą i nie mogą zrezygnować" - pisze Veser. Odpowiedź na ten dylemat jest zdaniem autora "niezbyt oryginalna i w najgorszym tego słowa znaczeniu ogólnoeuropejska: odpowiedzialność za nieprawidłowości zwala się na UE, a sukcesy przedstawia się jako własne zasługi".

"W kryzysie uchodźczym ta gra jest prosta i skuteczna jak nigdy przedtem, lecz dla wszystkich uczestników równocześnie bardziej niebezpieczna niż dawniej, ponieważ może zniszczyć planszę do gry" - ostrzega Veser na łamach "FAS".

"Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" (FAS) jest niedzielnym wydaniem "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

(abs)