Fragmenty książki "Fear: Trump in the White House" ("Strach: Trump w Białym Domu") o prezydencie USA, autorstwa Boba Woodwarda, wstrząsnęły Waszyngtonem. Opublikowano je w internetowym wydaniu dziennika "The Washington Post”.

Fragmenty książki "Fear: Trump in the White House" ("Strach: Trump w Białym Domu") o prezydencie USA, autorstwa  Boba Woodwarda, wstrząsnęły Waszyngtonem. Opublikowano je w internetowym wydaniu dziennika "The Washington Post”.
Donald Trump /MICHAEL REYNOLDS /PAP/EPA

Książka oparta została na setkach rozmów, jakie Woodward - dwukrotny laureat Nagrody Pulitzera i dziennikarz "Washington Post" - przeprowadził z setkami przedstawicieli administracji prezydenta Donalda Trumpa i waszyngtońskiej elity pod warunkiem nieujawniania ich nazwiska.

"Strach" przedstawia Biały Dom, którego prace paraliżuje paranoja i wściekłość po tym, jak były dyrektor FBI Robert Mueller został mianowany specjalnym prokuratorem w celu wyjaśnienia wszystkich wątków związanych z ingerencją rosyjskich władz w amerykańskie wybory prezydenckie z 2016 roku.

Wszyscy chcą się do mnie dobrać - miał rzekomo powiedzieć prezydent Trump na wiadomość o mianowaniu specjalnego prokuratora.

Doradcy wykradający dokumenty, żeby zapobiec tragedii

W opublikowanych we wtorek fragmentach Woodward opisuje zabiegi najbliższych doradców prezydenta, którzy w imię interesów państwa starali się kontrolować impulsywne reakcje Trumpa. Posuwali się nawet do wykradania dokumentów leżących na biurku 45. prezydenta USA, aby Trump, działając emocjonalnie, nie podpisał któregoś z nich bez zastanowienia i nie doprowadził do tragedii.

Przykładem może być spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego z 19 stycznia br., podczas którego prezydent Trump kwestionował wydatki na amerykańskie siły stacjonujące na Półwyspie Koreańskim, w tym na tajny program pozwalający na wykrycie północnokoreańskiego ataku z użyciem rakiety balistycznej w ciągu 6 sekund w porównaniu z 15 minutami potrzebnymi do wykrycia takiego ataku w bazie wojsk amerykańskich na Alasce.

Kiedy prezydent Trump kwestionował, dlaczego Stany Zjednoczone w ogóle wydają pieniądze na ten region świata, szef resortu obrony James Mattis odparł, że czynią to "w celu zapobiegnięcia III wojnie światowej".

"Zachowuje się jak piąto- lub szóstoklasista i taką też ma wiedzę"

Podobno - jak relacjonuje Woodward, który obecnie jest jednym z zastępców wydawcy znienawidzonego przez prezydenta Trumpa dziennika "Washington Post" - minister obrony był szczególnie wyczerpany naradą z udziałem Trumpa i po jego wyjściu miał powiedzieć jednemu z bliskich współpracowników, że prezydent "zachowuje się jak piąto- lub szóstoklasista i taką też ma wiedzę".

Przy innej okazji Mattis miał powiedzieć swoim bliskim współpracownikom, że "ministrowie obrony nie zawsze mają okazję wyboru prezydenta, dla którego pracują" i doprowadzał do wybuchów śmiechu, opisując tendencję Trumpa do odejścia od tematu w celu wygłoszenia filipiki o imigracji czy mediach.

"Jesteśmy w domu wariatów. To najgorsza robota, jaką miałem w życiu"

Z kolei szef kancelarii prezydenta Trumpa, były generał piechoty morskiej John Kelly - jak stwierdza Woodward w swojej liczącej 448 stron książce - czasami tracił panowanie nad sobą i raz nawet określił Trumpa w rozmowie jako "niezrównoważonego".

On jest idiotą, przekonywanie go do czegokolwiek nie ma sensu. Brakuje mu piątej klepki. Jesteśmy w domu wariatów. Nie wiem nawet, dlaczego tutaj jesteśmy. To najgorsza robota, jaką miałem w życiu - miał rzekomo powiedzieć Kelly.

Biały Dom dementuje

W kilka godzin po opublikowaniu fragmentów książki Woodwarda Biały Dom przypuścił atak na tego słynnego dziennikarza.

Mattis nazwał książkę "fikcją", a rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders "niczym więcej jak sfabrykowanymi historiami, z których wiele stworzyli rozczarowani byli pracownicy".

Prezydent Trump zarzucił na Twitterze Woodwardowi, który przed podjęciem pracy dziennikarskiej był oficerem łącznikowym marynarki wojennej w Kongresie, że jest on działaczem Partii Demokratycznej, a jego książka - częścią kampanii Demokratów przed listopadowymi wyborami do Kongresu.

Woodward - którego seria reportaży śledczych napisanych wspólnie z Carlem Bernsteinem przyczyniła się do ustąpienia z urzędu w 1974 roku prezydenta Richarda Nixona - w oświadczeniu przekazanym "Washington Post" we wtorek wieczorem podkreślił, że będzie "bronił rzetelności swojej relacji".

"Strach: Trump w Białym Domu", 19. książka w dorobku 75-letniego dziś Woodwarda, ukaże się nakładem wydawnictwa Simon and Schuster 11 września - w 17. rocznicę ataków terrorystycznych na nowojorskie wieże World Trade Center i Pentagon.

Tytuł książki nawiązuje do wypowiedzi Trumpa z rozmowy z Woodwardem i reporterem "Washington Post" Robertem Costą z czasów kampanii przed wyborami prezydenckimi, z kwietnia 2016 roku.

Costa zapytał Trumpa - wówczas ubiegającego się o nominację Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich - czy zgadza się z prezydentem Barackiem Obamą, który w jednym z wywiadów powiedział, że "prawdziwa władza polega na tym, że można osiągnąć to, czego się chce, bez uciekania się do użycia przemocy".

Początkowo Trump zdawał się zgadzać z Obamą: "No cóż, wydaje mi się, że jest w tym trochę prawdy... Prawdziwa władza oparta jest na szacunku" - powiedział. Jednak po chwili namysłu miał rzekomo dodać: "Prawdziwa władza - nie chcę nawet używać tego słowa - to strach".

(mpw)