Półroczna Magda z Brzeznej mogła umrzeć w domu znachora, Marka H. - dowiedział się dziennikarz RMF FM. Według naszych nieoficjalnych informacji, miał tak zeznać ojciec dziecka. Dziewczynka z Brzeznej k. Nowego Sącza zmarła z wygłodzenia w połowie kwietnia. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci dziecka było całkowite zaniedbanie i niedożywienie.

Według naszych ustaleń, kiedy mała Magda straciła przytomność, była już w stanie niemalże agonalnym. Zrozpaczeni rodzice nie wezwali lekarzy, ale najpierw pojechali po pomoc do znachora.             
 
Marek H., kiedy obejrzał dziecko, miał powiedzieć matce i ojcu, że nic nie da się już zrobić, że "Bóg tak chciał". Znachor zrobił znak krzyża na głowie dziewczynki i kazał małżeństwu wracać do domu.

Dopiero kiedy rodzice wrócili do siebie, zadzwonili po pogotowie. Rozmawiając z dyspozytorem mogli mieć świadomość, że córka już nie żyje. Być może nigdy nie uda się ustalić, gdzie i kiedy umarła mała Madzia.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że to ojciec Madzi zeznał, że zanim z żoną zawiadomili pogotowie, przywieźli córkę do znachora w Nowym Sączu. 

Gdyby te informacje potwierdziły się znachor usłyszy dodatkowy zarzut pozostawienia bez pomocy osoby, której zagraża utrata życia. Mamy informację i dzisiaj ją potwierdzamy, że mogło tak być, że rzeczywiście w dniu, w którym dziecko zostało znalezione przez sanitariuszy pogotowia w domu rodzinnym, wcześniej mogło umrzeć w domu Marka H., w tym samym dniu - mówi nam Piotr Kosmaty z prokuratury apelacyjnej w Krakowie. 

Dziewczynka żywiona "niestandardowo"

Rodzice dziewczynki usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Zostali aresztowani.
Początkowo rodzice skorzystali z prawa do odmowy wyjaśnień. W ponownym przesłuchaniu matka przyznała, że w leczeniu córki razem z mężem korzystali z usług znachora. Dziewczynka była żywiona "niestandardowo", np. kozim mlekiem rozpuszczonym w wodzie. Podobne zeznania złożył również ojciec dziecka. Oboje potwierdzili kontakty z Markiem H. w sprawie tzw. leczenia Magdy. U dziewczynki nie stwierdzono żadnych obrażeń - zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych - które mogły spowodować śmierć. Nie wykryto też oznak żadnej choroby ani wady wrodzonej, która mogłaby wpłynąć na stan zdrowia dziecka.

Znachor przebywa na razie w areszcie. Jest podejrzany o udzielanie usług medycznych bez uprawnień i sprawstwo kierownicze nieumyślnego spowodowania śmierci półrocznej Magdy z Brzeznej.  

Według prokuratury, Marek H. w latach 2005-2014 świadczył usługi medyczne, pobierając opłaty za tzw. wizyty. Z informacji mediów wynika, że z usług Marka H. miały korzystać setki osób. W 2006 r. rodzice chorego 5-letniego Przemka z okolic Nowego Sącza zerwali kontakty z lekarzami i oddali swoje dziecko w ręce znachora. Chłopiec zmarł, a sąd skazał jego matkę na karę pięciu lat więzienia w zawieszeniu za nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziecka.  

Izba lekarska złożyła wówczas zawiadomienie do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa. Znachor został skazany za składanie fałszywych zeznań. Zeznał bowiem, że nie zna rodziny chłopca, chociaż wezwany na miejsce zgonu policjant odnotował w protokole jego obecność. Jak informował rzecznik prokuratury, jeśli pojawią się nowe okoliczności, śledztwo w tamtej sprawie zostanie podjęte.

(mpw)