Nikogo nie chcieliśmy zastraszyć – przekonuje olsztyński ZUS. To odpowiedź na zarzuty kobiety, która oskarża prezydenta Olsztyna o gwałt. Zdaniem kobiety, wezwanie jej na kontrolę do ZUS było próbą zastraszenia. Instytucja broni się, że jej urzędnicy wykonywali standardowe działania.

Kobieta, która oskarża prezydenta Olsztyna o gwałt, została poddana takiej samej kontroli Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jak wielu innych przedsiębiorców – przekonuje rzecznik instytucji, Michał Kraszewski. Ta kontrola dotyczy kilkunastu tysięcy osób, które w tym czasie prowadziły działalność gospodarczą na terenie Warmii i Mazur. To nie jest tak, że wybraliśmy jakąś jedną osobę - mówi reporterowi RMF FM Kraszewski:

Rzecznik olsztyńskiego ZUS wyjaśnił, że w urzędzie trwa przenoszenie na nośniki cyfrowe danych, zawartych od lat w aktach papierowych. Gdy w trakcie procedury wyjdą na jaw braki lub błędy, zainteresowany wzywany jest na kontrolę. Tak stało się i w tym wypadku - przekonuje Kraszewski.

Kobieta, która oskarża Czesława Małkowskiego o gwałt, zawiadomiła prowadzącą śledztwo prokuraturę, że czuje się zastraszana. Tuż przed wypuszczeniem prezydenta z aresztu, odwiedzili ją kontrolerzy ZUS i skarbówki. Uznała, że kontrole nie były przypadkowe. Podobnego zdania jest jej pełnomocnik. W taki zbieg okoliczności doprawdy trudno wierzyć - skomentował mecenas Andrzej Rogoyski.

Odbieram ostatnio dość często głuche telefony. Uważam, że to, co się dzieje, jest formą wywierania na mnie presji, szykanowania mnie. W dniu, w którym Małkowski wyszedł na wolność, wykupiłam polisę na życie - skarży się kobieta.