Ponad 20 kilogramów materiałów wybuchowych znaleziono u dwóch mężczyzn w Gdańsku. Według nieoficjalnych informacji RMF FM, policja ma podejrzenia, że zatrzymani chcieli je zdetonować w trójmiejskiej elektrociepłowni. Śledczy podjęli jednak zastanawiającą decyzję, nie zwracając się do sądu o areszt dla zatrzymanych.

Policja na razie nie ujawnia, jak doszło do zatrzymania. Nie wiadomo także, w jaki sposób funkcjonariusze trafili na trop mężczyzn i jaki miał być motyw podłożenia ładunków.

Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, część materiałów mężczyźni pozyskiwali z niewybuchów. Funkcjonariusze zabezpieczyli ponad 20 kilogramów materiałów wybuchowych, w tym prawie 8 kilogramów trotylu, odczynniki chemiczne do budowy ładunków, proch strzelniczy, kilkaset zapalników i broń. Tylko za to grozi już 8 lat więzienia.

To "kolekcjonerski zapał"?

W tym kontekście decyzja gdańskiej prokuratury rejonowej jest zastanawiająca. Śledczy nie zwrócili się bowiem do sądu o areszt dla dwóch mężczyzn. Policja ma natomiast podejrzenia, że zatrzymani chcieli swoje materiały zdetonować w trójmiejskiej elektrociepłowni.

Jak twierdzą śledczy, policja nie przekazała im informacji, że podejrzani szykowali detonację w elektrowni. Prokuratorzy dali więc wiarę tłumaczeniom zatrzymanego o "kolekcjonerskim zapale" oraz że zbieranie materiałów wybuchowych to jego hobby.

Rodzi się jednak pytanie, czy nie jest to zbytnia łatwowierność prokuratury rejonowej, bo wyjaśnienia jednego z zatrzymanych budzą wątpliwości. Nie potrafi tego racjonalnie do końca wytłumaczyć. Twierdził, iż ewentualnie chciał się zajmować budowaniem fajerwerków chociażby i używaniem ich w czasie np. Nowego Roku - mówi prokurator Emilia Kępińska.