Trzy martwe łabędzie znaleziono na plaży między Dąbkami a Bobolinem w Zachodniopomorskiem – informuje szczecińska reporterka RMF. Martwe ptaki znaleziono też w Małopolsce.

Rano kilkanaście martwych łabędzi znaleziono na stopniu wodnym w Skawinie oraz w centrum Krakowa. Służby weterynaryjne pobrały próbki, które trafią do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Po południu nadeszła informacja o trzech martwych łabędziach, znalezionych na rzece Elbląg w okolicach Nowakowa. Te ptaki także przekazano do Puław.

Zobacz również:

Doktor Krzysztof Ankiewicz, główny weterynarz w Małopolsce, tłumaczy, że nie ma powodów do paniki - każdego roku pod koniec lutego, służby weterynaryjne notują zwiększoną liczbę martwych ptaków.

Wiadomo już za to, że martwe łabędzie znalezione w środę na Mierzei Wiślanej, w centrum Wrocławia, a także w Jastrzębiu Zdroju, Rybniku i Sosnowcu nie padły na ptasią grypę. Ale weterynarze przyznają, że zarażone ptaki mogą być już w Polsce. Lekarze zalecają ostrożność w kontaktach z dzikim ptactwem. A nasz reporter Adam Kasprzyk sprawdzał pierwszą linię frontu: plaża w Sopocie - obok siebie spacerowicze i zimujące ptactwo.

Jesienią rząd obiecywał, że wyda 100 milionów złotych na lekarstwa na ptasią grypę. Miało to wystarczyć dla 20% Polaków. Leku nie ma jednak w Polsce, bo producent nie nadąża z zamówieniami – Tamiflu trafi do naszego kraju najwcześniej za rok. W tej chwili – jak informuje nasza reporterka – inspektorat sanitarny ma zaledwie kilkaset dawek lekarstwa na tzw. czarną godzinę.

Poza tym władze liczą na Światową Organizację Zdrowia, która dysponuje zapasami i obiecuje, że udostępni je krajom, w których pojawi się ptasia grypa. Kłopot w tym, że tych miejsc może być bardzo dużo, a magazyny WHO nie są wcale aż tak ogromne.