Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu zdecydowała o zmianie zarzutów stawianych jednemu z podejrzanych ws. katastrofy samolotu CASA w styczniu 2008 r. Z powodu braku drugiej opinii uzupełniającej od biegłych, prokuratura nie może zakończyć śledztwa.

W grudniu ub.r. prokuratura otrzymała pierwszą z uzupełniających opinii. M.in. na jej podstawie zmieniła zarzuty stawiane por. Adamowi B., byłemu kontrolerowi zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu.

Mężczyzna usłyszał zarzut umyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym. Wcześniej zarzut dotyczył nieumyślnego działania.

Zmiana zarzutów wynika z aktualnych ustaleń w sprawie, w tym z otrzymanej opinii uzupełniającej od ekspertów i z przesłuchań świadków przeprowadzonych po otrzymaniu tej opinii. Zarzucamy podejrzanemu, że nie kontrolował w sposób wymagany przez przepisy manewru lądowania - powiedział rzecznik prokuratury ppłk Sławomir Schewe.

Adam B. nie przyznał się do stawianych zarzutów, podtrzymał wcześniej składane wyjaśnienia. Grożą mu trzy lata więzienia.

Schewe powiedział, że biegli nie mogą dokończyć pracy nad drugim uzupełniającym raportem w sprawie katastrofy CASY, gdyż cały czas są obciążeni pracą w związku z katastrofą samolotu w Smoleńsku, a "dopóki nie ma wszystkich opinii, śledztwo musi być cały czas przedłużane".

Nie możemy go zamknąć i rozstrzygnąć o sposobie jego zakończenia. Jedynie biegli mogą dostarczyć nam pewnych, niezbędnych w śledztwie informacji - wyjaśnił.

Wojskowy samolot transportowy CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie - Powidz - Krzesiny - Mirosławiec - Świdwin - Kraków; rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Zginęło wtedy 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów.