W Krakowie zmarł Stanisław Lem, pisarz, wizjoner, filozof, klasyk science-fiction, autor "Solaris", "Cyberiady" i "Bajek robotów". Był eseistą, dramaturgiem, jednym z najbardziej popularnych polskich pisarzy, cieszył się wielkim autorytetem i sławą o zasięgu międzynarodowym. Miał 85 lat.

Stanisław Lem urodził się w 1921 roku we Lwowie. Debiutował w wieku 25 lat nowelą „Człowiek z Marsa”. Pięć lat później ukazała się jego pierwsza powieść fantastyczno-naukowa „Astronauci”. Jego kolejne dzieła weszły do kanonu najsłynniejszych światowych utworów science-fiction.

Był synem lekarza i sam też początkowo kierował swoją edukację w stronę medycyny. Po maturze studiował w Instytucie Medycznym we Lwowie, w czasie okupacji pracował jako pomocnik mechanika i spawacz. W 1946 roku zaczął studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. W autobiograficznym „Wysokim Zamku” przyznał jednak, że zainteresowania pchały go w stronę Politechniki. Nie dostał się tam ze względu na niedobre pochodzenie społeczne.

Po skończeniu studiów Lem zwrócił się w stronę literatury. Po debiucie pisywał wiersze i opowiadania, które drukowane były w „Tygodniku Powszechnym”, „Kuźnicy”, „Żołnierzu Polskim”.

Kolejne utwory zapewniły mu stałe miejsce w historii literatury science-fiction. Książki Lema można podzielić na dwie grupy: poważnych, realizujących klasyczny wzorzec gatunku. W tym gronie znajdują się takie tytuły jak: „Eden”, „Powrót z Gwiazd”, „Solaris”, „Niezwyciężony”, „Głos Pana”, „Opowieści o pilocie Pirxie”. Na drugim biegunie znajdują się utwory o zabarwieniu groteskowym, pozornie żartobliwe, często stylizowane na bajki czy powiastki filozoficzne. Tu przykładem są „Dzienniki gwiazdowe”, „Pamiętnik znaleziony w wannie”, „Bajki robotów”, „Cyberiada”, „Wizja Lokalna”, „Pokój na Ziemi”.

Nie tylko powieści i opowiadania, ale i eseje stanowią o niezwykle ważnej pozycji Lema w historii polskiej literatury. Na czoło wysuwa się tu „Summa technologiae” – opowiadająca o sprawach, których niejako nie dotyczy przedawnienie, a które w wielu przypadkach znalazły swoje odbicie w rzeczywistości. „Summa” stawia śmiałe hipotezy, wytycza drogi, którymi zdaniem autora będzie szła myśl techniczna i tory prac wynalazców, a także zależna od nich kultura.

Stanisław Lem miał poczucie przypadkowości swojego istnienia w danym miejscu i czasie. Oczywiście mogłem się pojawić albo jako kuna, albo jako bóbr, albo wcale nie, albo nie daj Bóg urodzić się w Chinach pod reżimem komunistycznym – to jest straszne. Albo w sowieckiej Rosji – to też zaś straszne. Albo w Ameryce – to byłoby mniej straszne. Albo 200 lat temu – to byłoby też nieprzyjemne, bo wtedy było bardzo dużo pcheł i nie było żadnych środków przeciwko insektom. Ale jeśli się tak to rozważa, to muszę powiedzieć, że w sumie mogło być lepiej, ale nie było najgorzej. Ja nie uskarżam się na moje życie. Starałem się zrobić z niego taki użytek – jest takie powiedzenie łacińskie „Nulla dies sine linea”, czyli że każdego dnia należy napisać choć jeden wers. Otóż ja mam to uczucie, że zmarnowałem bardzo niewiele czasu. Ale w sumie jednak 75 lat to mija jak z bicza trzasnął, to bardzo szybko mija.

Ucieczkę od tego upatrywał w nauce. - Mam to poczucie, że my jesteśmy jak jętki jednodniówki, trzepocące przez chwilę nad olbrzymim przestworem. W astrofizyce, w kosmogonii można znaleźć – jeśli się chce – bardzo ciekawe rodzaje azylu dla tego poczucia chwilowości istnienia - stwierdził Lem.

Twórca nie wahał się mówić także o śmierci. - Bardziej mnie boli rozstanie z tymi bliskimi, którzy umierają. A gdzie moja własna śmierć? To jest znane porzekadło: jak długo ja żyję, to nie ma śmierci, a kiedy jest śmierć, to mnie nie ma - stwierdził Lem.

Jednocześnie autor „Cyberiady” nie był najlepszego zdania o naturze ludzkiej. - Ludzie zachowują się na ogół dość koszmarnie. I nie wiem, czy osiągnęliśmy już granicę. Postęp technologiczny dostarcza nam instrumentów do bardzo skutecznie działającego męczenia innych ludzi - mówił w jednym z wywiadów.

Prof. Jerzy Jarzębski, wspominając Lema, mówi o jego zainteresowaniu całą ludzkością, o eksperymentach, przeprowadzanych na wymyślonych społeczeństwach. Było to niejako testowanie sposobów ulepszania świata. Sam twórca zaznaczał, że nie da się poprawić świata ludzkiego. - Nikt nie może tego poprawić, czy to jest papież, czy to ja jestem – to jest wszystko jedno.

Łączny nakład książek Stanisława Lema przekroczył 27 milionów egzemplarzy. Jego dzieła przetłumaczono na 41 języków.