Zmarł 7-letni chłopiec ranny podczas poniedziałkowego wypadku w Białce Tatrzańskiej. Na niego i jego babcię silny podmuch wiatru przewrócił drewnianą bramę stojącą na deptaku. 70-letnia kobieta zginęła na miejscu, a chłopca śmigłowcem przetransportowano do szpitala w Krakowie. Jego stan lekarze cały czas określali jako ciężki.

Zmarł 7-letni chłopiec ranny podczas poniedziałkowego wypadku w Białce Tatrzańskiej. Na niego i jego babcię silny podmuch wiatru przewrócił drewnianą bramę stojącą na deptaku. 70-letnia kobieta zginęła na miejscu, a chłopca śmigłowcem przetransportowano do szpitala w Krakowie. Jego stan lekarze cały czas określali jako ciężki.
Służby na miejscu wypadku / Grzegorz Momot /PAP

Zakopiańska prokuratura wszczęła śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci. Tamtejszy nadzór budowlany stwierdził, że brama niemal na pewno była samowola budowlaną. 

Według inspektorów nadzoru budowlanego, konstrukcja nie była prawidłowo ustawiona na betonowym cokole, co doprowadziło do zbutwienia elementów drewnianych w pod wpływem warunków atmosferycznych. Konstrukcja straciła nośność i się przewróciła.

Na razie wypadek nie jest traktowany jako katastrofa budowlana, ale nie wykluczamy zmiany kwalifikacji zdarzenia. Będziemy badali wszystkie okoliczności, łącznie ze stanem tego obiektu i czy był postawiony zgodnie ze sztuką budowlaną. Ustalenie inwestora będzie również przedmiotem tego postępowania - powiedziała PAP szefowa zakopiańskiej prokuratury Barbara Bogdanowicz.

(mn)