Sejm pracuje nad zmianą przepisów mających podwyższyć granicę, od której kradzież jest przestępstwem - informuje "Rzeczpospolita". Według projektu ma to być tysiąc złotych - czyli czterokrotnie więcej niż obecnie. Ewentualne zmiany wzbudzają kontrowersje i obawy, że to zachęta dla złodziei.

Policja przekonuje, że pomysł jest dobry, a sprawcy uciążliwych kradzieży będą karani szybciej i taniej. Złodziej zostanie rozliczony w ciągu kilku godzin, a nie miesięcy czy lat, jak obecnie w postępowaniu przed sądem - przekonuje Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Z kolei komendant główny policji Marek Działoszyński przekonuje, że aby podniesienie progu wykroczeń miało sens, potrzeba zmian, którego w sejmowym projekcie nie uwzględniono. Chodzi o wyższe grzywny za dokonanie kradzieży i rejestrację wykroczeń. Bez nich cała rewolucyjna zmiana może wręcz rozzuchwalić złodziei - uważa Działoszyński. Dodaje, że policja powinna mieć dane o przeszłości kryminalnej rabusiów. To konieczne, bo ciąg kradzieży może być dzięki temu traktowany jako przestępstwo. Dziś w ten sposób rejestruje się tylko wykroczenia drogowe.

Nie wszyscy jednak są zachwyceni perspektywą takich zmian. Otwarcie sprzeciwiają się im handlowcy, którzy twierdzą, że rozzuchwalą one złodziei i wywołają plagę

kradzieży w sklepach.

Z danych KGP wynika, że w 2012 roku doszło do 142 tysięcy kradzieży rzeczy o wartości od 251 zł do tysiąca złotych (wszystkich kradzieży było 285 tysięcy). Z tego 70 procent, czyli ok. 95 tysięcy spraw, zostało umorzonych z powodu niewykrycia sprawcy. Tylko w 47 tys. sprawcy zostali oskarżeni.