Do poznańskiego zoo trafił wilk, który w poniedziałek został schwytany w okolicach podpoznańskich Komornik i autostrady A2. Próby jego odłowienia trwały od wielu dni. Zwierzę było widywane w Poznaniu i w okolicach miasta.

Od wielu dni po Poznaniu i okolicach błąkał się wilk. W niedzielę na przykład zwierzę było widziane na obrzeżach miasta. Poznańskie zoo informowało w poniedziałek w mediach społecznościowych, że podejmowano próby odłowienia zwierzęcia. 


"W mediach natychmiast pojawiły się informacje przekazane przez zaniepokojonych mieszkańców, a doniesienia o wilku w centrum Poznania zostają w nich przedstawione jako dowód na naturalną utratę strachu przed człowiekiem tych drapieżników i są łączone z zupełnie innej natury konfliktami na linii człowiek - wilk. Osobnik, o którym mowa, jest zwierzęciem, które do niedawna było od szczenięcia przetrzymywane przez człowieka. To nie jest dziki wilk i dlatego nie przejawia zachowań typowych dla swojego gatunku. Zwierzę nie jest agresywne wobec ludzi, prosimy jednak o nie zbliżanie się do niego na tak stresogennym terenie, jakim jest miasto i zawiadamianie o każdym przypadku obserwacji" - pisało wówczas zoo. 

Policjanci pomogli złapać wilka

Po południu rzecznik prasowy Policji w Poznaniu Andrzej Borowiak przekazał informację o złapaniu zwierzęcia. Mundurowi asystowali przy ujęciu wilka. Rzecznik zaznaczył, iż nie jest niewykluczone, że zwierzę mogło być wychowane przez ludzi, bo podchodziło do zamieszkałych domów.

"Dobrze, że został schwytany. Za blisko trzymał się domostw i wychodził na ulice. Niechybnie by zginął pod kołami jakiegoś samochodu" - napisał rzecznik w mediach społecznościowych.

Poznańskie zoo natomiast w kolejnym poście poinformowało, że wilk przeszedł już pierwsze badania i odpoczywa. Wymyślono mu także imię. Zastępca prezydenta Poznania Jędrzej Solarski nazwał go Aureliuszem.