Niewłaściwe użycie hamulców było jedną z przyczyn katastrofy polskiego autokaru pod Grenoble - twierdzą specjaliści z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Ich opinia trafiła do szczecińskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Tuż przed katastrofą autobus pędził krętą drogą z prędkością ponad 80 km/h. W tragicznym wypadku sprzed ponad dwóch lat zginęło 26 osób.

Według krakowskich ekspertów kierujący nadmierne i zbyt długo używał hamulca zasadniczego zamiast zwalniacza hydraulicznego, tzw. retardera. Specjaliści wskazali także na nieprawidłowości w stanie technicznym pojazdu, w tym zbyt duże zróżnicowanie grubości klocków hamulcowych oraz niepełną objętość oleju w obwodzie zwalniacza hydraulicznego - retardera. Nieprawidłowości te nie miały jednak wpływu na przebieg wypadku.

Biegli ustalili, że prędkość autobusu tuż przed uderzeniem w mur oddzielający drogę od przepaści, w którą stoczył się pojazd, wynosiła 80-88 km/h.

W sprawie wypadku trwają dwa odrębne śledztwa prowadzone przez prokuratury polską i francuską. Szczecińscy prokuratorzy planują zakończenie postępowania do końca grudnia.

Do wypadku autokaru doszło 22 lipca 2007 roku we francuskich Alpach, w miejscowości Vizille koło Grenoble. Autokar z polskimi turystami wjechał, mimo braku odpowiedniego zezwolenia, na niebezpieczną górską drogę, uderzył na zakręcie w barierkę i stoczył się kilkadziesiąt metrów w dolinę rzeki. Podróżowało nim 50 osób - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilotka. Zginęło 26 osób, 24 zostały ranne.