Były minister sprawiedliwości twierdzi, że wniosek przygotowany przez płocką prokuraturę o pozbawienie go immunitetu będzie całkowicie bezpodstawny. Chodzi o ujawnioną przez reporterów RMF FM sprawę niezgodnego z prawem udostępnienia akt afery paliwowej Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jednocześnie Ziobro zapowiedział wniosek o wotum nieufności dla Zbigniewa Ćwiąkalskiego zarzucając mu upolitycznienie prokuratury.

Jeżeli z tego powodu szuka się za wszelką cenę okazji, aby postawić zarzut, to będzie to oznaczało zupełne ośmieszenie. Nie sądzę, by pan Ćwiąkalski i rząd Platformy Obywatelskiej zdecydowali się na takie ryzyko ośmieszenia i oczywistej polityczności zarzutów co do prowadzenia takiego postępowania - mówi Zbigniew Ziobro:

Jednocześnie były minister sprawiedliwości twierdzi, że miał pełne prawo do tego, aby pokazać akta Jarosławowi Kaczyńskiemu.

W grudniu 2005 roku minister Ziobro dowiedział się, że w aktach krakowskiego śledztwa paliwowego znajdują się interesujące zeznania kilku świadków. Opowiadali oni m.in. o genezie mafii paliwowej, ale też o wielu politykach, którzy mogli być zamieszani w nielegalny obrót paliwami.

Wtedy Ziobro polecił, by do Warszawy przyjechał jeden z prokuratorów, który prowadził to śledztwo i zabrał ze sobą protokoły tych zeznań. Następnie obaj pojechali do siedziby PiS-u, gdzie pokazali dokumenty Jarosławowi Kaczyńskiemu. Prezes partii czytał akta przez kilka godzin.

Prokuratura chce teraz postawić zarzut przekroczenia uprawnień, bo jej zdaniem ówczesny minister sprawiedliwości nie miał prawa pokazywać tych dokumentów Jarosławowi Kaczyńskiemu. Zbigniewowi Ziobrze może grozić do trzech lat więzienia.

Równocześnie klub Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział, że wystąpi z wnioskiem o wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Klub PiS twierdzi, że minister nie zajmuje się bezpieczeństwem Polaków.