To kłamstwo i manipulacja - tak Zbigniew Ziobro skomentował prasowe informacje. Według „Newsweeka” i „Rzeczpospolitej” Tomasz M., podejrzany o korupcję współpracownik byłego ministra sportu Tomasza L., miał zeznać w prokuraturze, że był namawiany do wyprowadzenia 100 mln zł na tajny fundusz wyborczy PiS. Pieniądze miały pochodzić z ustawianych przetargów przy budowie Stadionu Narodowego.

Ludzie uwikłani w przestępstwo podają wersje nieprawdziwe po to, aby uwiarygodnić, uzyskać jakieś korzyści w ramach prowadzonego postępowania - stwierdził były minister sprawiedliwości w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. W podobnym tonie o rzekomych rewelacjach Tomasza M. wyraził się Donald Tusk. Być może ktoś uważa, że jak obciąży wszystkich w koło, to sam się wyratuje. Na mnie tego typu rzeczy nie robią szczególnego wrażenia - powiedział premier.

Jak doniosła prasa, pieniądze, które planowano nielegalnie wyprowadzić z budowy stadionów miały pójść na tajny fundusz wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Nazwiska Adama Bielana i Adama Lipińskiego z PiS miały się pojawić się w zeznaniach Tadeusza M., jednego z byłych dyrektorów Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie, zatrzymanych przed rokiem przez CBA przy wręczaniu kontrolowanej łapówki.

"Rzeczpospolita" ustaliła, że według zeznań Tadeusza M., podczas przygotowań do Euro 2012, planowano oszustwo na około sto milionów złotych. Pieniądze miały zasilić kampanię PiS w 2007 roku. Adam Bielan odpiera te zarzuty: Zarzuty, że ten człowiek, który podczas naszych rządów został złapany na gorącym uczynku miałby zbierać pieniądze na naszą kampanię są absurdalne. Równie dobrze, pan Tadeusz mógłby twierdzić, że zbierał pieniądze na kampanię Baracka Obamy. Według Bielana, Tadeusz M. próbuje się bronić upolityczniając sprawę.