Nie było żadnej inwigilacji polityków czy ludzi mediów - oświadczył Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedliwości skomentował w ten sposób doniesienia mediów, wg których takie zeznania złożył były szef MSWiA Janusz Kaczmarek.

Dzisiejsza konferencja prasowa pokazała, że w ministrowie rządu PiS czynnie włączają się w kampanię wybroczą. Ziobro długo chwalił się przyjętymi przez rząd dwoma nowymi projektami ustaw, które mają powstrzymać niemieckie roszczenia dotyczące nieruchomości na terytorium Polski.

Można by zapytać: „dlaczego”, skoro jeden z nich rząd przyjął już jakiś czas temu. Co więcej: Ta ustawa, a przynajmniej jedna z nich, nie leży w zakresie obowiązków ministerstwa sprawiedliwości - stwierdził Ziobro. Minister sprawiedliwości dodał: Obawiam się, że ten Sejm już tych dwóch ważnych projektów nie będzie w stanie przyjąć, choć chciałbym się mylić.

Ziobro przez pół godziny mówił o wszelkich zaletach kierowanego przez siebie resortu. Gdy tylko dziennikarze zapytali o kwestię żądania przez opozycję jego odwołania, Ziobro natychmiast zaatakował… Janusza Kaczmarka.

Na konferencji prasowej Ziobro powiedział, że najlepszą odpowiedzią na żądania jego dymisji jest uchwała sejmowej komisji sprawiedliwości, by odrzucić wniosek o wotum nieufności dla niego.

Po tajnym odczytaniu w piątek w nocy przez marszałka Sejmu Ludwika Dorna stenogramu zeznań Kaczmarka opozycja domaga się jak najszybszej dymisji Ziobry. SLD zapowiada, że we wtorek przygotuje wniosek o postawienie ministra przed Trybunałem Stanu.

Kilka dni temu „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że w ciągu kilkunastu miesięcy ABW lub CBŚ inwigilowały dziennikarzy z wielu redakcji, w tym RMF FM.