Mamy potwierdzoną chęć bardzo głębokiej współpracy dla dobra Polski z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą - oświadczył Mateusz Morawiecki niedługo po tym, jak prezydent Andrzej Duda desygnował go na premiera. Z jego wypowiedzi wynika, że spokojni o swoje rządowe posady mogą być również zastępca Ziobry, szef komisji weryfikacyjnej ds. warszawskiej reprywatyzacji Patryk Jaki i szefowa kancelarii premiera Beata Kempa.

Mamy potwierdzoną chęć bardzo głębokiej współpracy dla dobra Polski z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą - oświadczył Mateusz Morawiecki niedługo po tym, jak prezydent Andrzej Duda desygnował go na premiera. Z jego wypowiedzi wynika, że spokojni o swoje rządowe posady mogą być również zastępca Ziobry, szef komisji weryfikacyjnej ds. warszawskiej reprywatyzacji Patryk Jaki i szefowa kancelarii premiera Beata Kempa.
Szef MON Antoni Macierewicz, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i wiceminister kultury Jarosław Sellin w Sejmie /Bartłomiej Zborowski /PAP

W piątek Beata Szydło złożyła na ręce prezydenta dymisję swego rządu. Rezygnacja została przyjęta, a misję utworzenia nowego gabinetu Andrzej Duda powierzył Mateuszowi Morawieckiemu.

Teraz, zgodnie z konstytucją, prezydent ma 14 dni na powołanie i odebranie przysięgi od nowego premiera i pozostałych członków nowego rządu. Później natomiast szef rządu ma dwa tygodnie na wygłoszenie w Sejmie expose i uzyskanie od posłów wotum zaufania dla swego gabinetu.

Już jednak wiadomo, że proces powoływania rządu Mateusza Morawieckiego będzie przebiegał, powiedzmy, nietypowo.

Premier in spe nie zamierza bowiem wykorzystywać w pełni przysługującego mu czasu na sformowanie rządu i uzyskanie wotum zaufania. Już na najbliższy wtorek zaplanowane zostało expose Mateusza Morawieckiego.

Nie oznacza to, że zamierza on przeprowadzić w rządzie błyskawiczne zmiany. Na razie powołany zostanie nowy-stary rząd, w którym zmiany objęły jedynie premier Beatę Szydło - ona ma być w gabinecie Morawieckiego wicepremierem ds. społecznych - i samego Morawieckiego.

Decyzje co do pozostałych zmian w Radzie Ministrów poznamy natomiast w styczniu.

W wieczornej rozmowie w TV Trwam Mateusz Morawiecki przyznał, że chciałby, "żeby już na początku przyszłego tygodnia można było powołać Radę Ministrów praktycznie w bardzo podobnym czy niemalże identycznym składzie, ponieważ na dobrą sprawę ja bardzo wysoko oceniam pracę ministrów i wszystkich moich kolegów i koleżanek z rządu".

Jeżeli będą potrzebne jakieś zmiany, to myślę, że nie trzeba ich robić pochopnie, tylko warto zastanowić się nad tym - razem, oczywiście, z kierownictwem politycznym, które zagwarantowało, że dzisiaj możemy sprawować nasze rządy - dodał.

Już teraz jednak przyszły szef rządu zdradził, kto może być spokojny o rządową posadę.

Zapytany w TV Trwam, czy będzie kontynuował współpracę z politykami mocno związanymi ze środowiskiem Radia Maryja, czyli ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, jego zastępcą Patrykiem Jakim i szefową kancelarii premiera Beatą Kempą, odparł krótko: Jak najbardziej tak.

Jak ocenił, "pan minister Ziobro jest osobą, która jest osobą z misją, z pasją walczy o to, żeby jak najmniej było przestępstw, o nowy kształt kodeksów karnych".

Mamy potwierdzoną chęć bardzo głębokiej, bardzo dobrej współpracy dla dobra Polski - podsumował Mateusz Morawiecki.

(e)