Nie ma śledztwa z urzędu, bo nie ma znamion przestępstwa – tak minister sprawiedliwości odpowiada na apel polityków Platformy Obywatelskiej. Bronisław Komorowski chciał, by Ziobro z urzędu zajął się wyjaśnieniem afery korupcji politycznej związanej z rozmowami Lipiński-Mojzesowicz-Beger.

Jeśli nie zdoła wytłumaczyć się, dlaczego zaniechał normalne czynności, do których jest zobowiązany jako członek stojący na szczycie całego systemu przestrzegania prawa w Polsce, to zapowiadamy podjęcie kroków zmierzających do postawienia pana ministra Ziobro przed Trybunałem Stanu - stwierdził Komorowski.

Szef resortu sprawiedliwości nie dość, że nie dopatrzył się w całej aferze znamion przestępstwa, to jeszcze zapowiedział kontratak. Jeśli będzie odpowiedni wniosek, postąpię identycznie, zwrócę się do mojego zastępcy, by wprowadzić to postępowanie w ruch i na drodze procesowej zbadać, czy mieliśmy do czynienia z korupcją w rozumieniu prawa karnego w sytuacji żądania stanowisk i funkcji dla konkretnych posłów i posłanek Platformy Obywatelskiej - stwierdził Ziobro.

W środę zbiera się sejmowa komisja sprawiedliwości - wtedy posłowie opozycji będą pytać o tą sprawę ministra sprawiedliwości.

We wtorek telewizja TVN w programie "Teraz my" pokazała nagrania z ukrytej kamery, w których ministrowie w Kancelarii Premiera Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz rozmawiali z posłanką Samoobrony Renatą Beger m.in. o stanowisku dla niej w Ministerstwie Rolnictwa w zamian za przejście do PiS.