Rodzice, którzy wybrali dla swych sześcioletnich dzieci przedszkole zamiast szkoły, właśnie odkryli, że ich pociechy w zerówce nie będą się uczyć czytać ani pisać, informuje "Gazeta Wyborcza". Niektórzy już przepisują maluchy do szkoły.

Wszystkiemu - choć niechcący - winien resort edukacji narodowej, który nie liczył się z gremialnym protestem rodziców, chcących swym pociechom przedłużyć dzieciństwo. Ministerstwo założyło, że sześciolatki w szkole podejmą naukę czytania i pisania, a przedszkola będą kończyć pięciolatki, bez tej umiejętności. Do tego dostosowali się wydawcy podręczników szkolnych.

Bliska jest więc teraz taka sytuacja, że sześciolatka pozostawiona w zerówce w przedszkolu, pójdzie do szkoły jako siedmiolatka, bez podstaw czytania i pisania, a jej koleżanka z podwórka, którą rodzice w wieku sześciu lat posłali do szkoły, z tego tylko tytułu wyprzedzi swą przyjaciółkę o cały rok poznawania zasad czytania i pisania.