Nawet 4,5 tysiąca osób dało się oszukać mężczyźnie, który wysyłał maile z prośbą o wsparcie leczenia ciężko chorych dzieci. Maluchy, o których pisał, nie istniały. A listy z prośbą o pomoc oszust z Poznania rozsyłał na adresy kupione na Allegro - pisze "Gazeta Wyborcza".

Jednym z potrzebujących pomocy miał być Pawełek, zmagający się ze złośliwym nowotworem - neuroblastomą. W rozsyłanych mailach oszust pisał, że chłopczyk przeszedł dziewięć cykli chemioterapii, przeszczep szpiku i megachemioterapię. Informował o walce z przerzutami nowotworu do wątroby i kości czaszki. Prosił o pieniądze na "bardzo drogie leki", rehabilitację. Twierdził, że na utrzymanie rodziny pracuje tylko ojciec. Podawał numer konta.

TU ZNAJDZIESZ CAŁY ARTYKUŁ

Policję powiadomił jeden z zaniepokojonych darczyńców. Wtedy wyszło na jaw, że takie dziecko... nie istnieje, a dołączone do maila zdjęcie zostało ściągnięte z internetu. I to dziecka rzeczywiście chorego na raka.

Oszust wynajął dom, a żona robiła drogie zakupy


Policjanci ustalili, że oszust ma 40 lat i pochodzi z Poznania. Sprawdzając jego wyciągi z kont okazało się, że pieniądze na leczenie chorych dzieci wpłaciło 4,5 tys. osób. Jedni oferowali niewielkie wpłaty, ale były także przekazy po kilka tysięcy złotych. W sumie - jak szacuje policja - oszust wyłudził 300 tys. zł.

Za wyłudzone pieniądze oszust żył na wysokim poziomie. Wynajął dom w Lesznie, wziął w leasing samochód, jego żona robiła drogie zakupy.

Oszusta - jak zaznacza "Gazeta" - zatrzymano już trzy miesiące temu. Wyszedł jednak na wolność po wpłaceniu 50 tys. zł poręczenia majątkowego. Prokuratura nie wnosiła o areszt. Mężczyzna obiecał, że... nie będzie już oszukiwał.