Poznań wypowiedział wojnę żebrakom. Strażnicy miejscy i pracownicy społeczni mają namawiać ich do podjęcia pracy. Statystyki alarmują: żebranie stało się zawodem, nie koniecznością.

Poznański reporter RMF FM Piotr Świątkowski postanowił dogłębnie zbadać sprawę i ruszył na ulicę w roli... żebraka. Postawił sobie ambitny cel: zebrać pieniądze na chleb. Bochenek mógł sobie kupić już po pięciu minutach żebrania na dworcu PKP:

Średni "dochód" to 50 zł dziennie, a żebrzący „pracują” najczęściej nie dłużej niż sześć godzin – wynika z badań centrum Innowacji Społecznej. Typowy żebrak nie skończył 40 lat, pije i nie znosi konkurencji. Dlatego nasz reporter został przegnany, gdy próbował szczęścia pod poznańską farą. Nic dziwnego, żebranie to przecież niezły biznes:

Wyżebrane 20-groszówki nasz dziennikarz oddał i utwierdził się w przekonaniu, że chcąc pomóc żebrzącym, najlepiej nie dawać im pieniędzy.