Nie było żadnego zderzenia polskiego okrętu podwodnego z rosyjskim - zapewnia 3. Flotylla Okrętów Marynarki Wojennej RP. To reakcja na informacje rosyjskiej agencji Interfax, która podała, że kilka dni temu koło Mierzei Wiślanej w wodach Bałtyku polski okręt Orzeł zderzył się z jednostką Krasnodar. Rosyjski okręt miał wrócić o własnych siłach do bazy, polski - miał zostać odholowany.

Jak dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski, Marynarka Wojenna jest absolutnie zdziwiona informacjami, podanymi przez rosyjską agencję. Jedyny okręt, który pływał  w tym czasie na wodach Zatoki Gdańskiej - ORP Orzeł - uczestniczył w próbach postoczniowych, był w pozycji nawodnej i nie przekraczał polskich wód terytorialnych. Wrócił też nienaruszony do portu.

Taka sytuacja miejsca nie miała, więc nie wiem, do jakiego incydentu jeszcze miałoby dojść. Nasz okręt podwodny przebywał na Zatoce Gdańskiej, ale do żadnego zderzenia z żadnym innym okrętem nie doszło  - mówił kapitan Przemysław Płonecki z 3. Flotylli Okrętów Marynarki Wojennej RP.

Jak dodał, nie doszło też do żadnego innego incydentu z udziałem polskiego okrętu, choć - jak przyznaje - na zatoce, gdzie stykają się polskie i rosyjskie wody, pływa bardzo dużo rosyjskich jednostek.

Informację o rzekomym incydencie zdementował również rzecznik MON, Bartłomiej Misiewicz. "Nie doszło do żadnego zderzenia okrętów PL i RUS. To rosyjska propaganda szukająca problemów tam, gdzie ich nie ma" - napisał rzecznik na Twitterze.

W sprawie głos zabrał również sztab rosyjskiej floty. Żadnego zderzenia nie było - mówi rozmówca rosyjskiej agencji Ria Novosti.

(abs)