Są kluby piłkarskie, które ustawiały większość swoich spotkań – przyznaje w rozmowie z RMF FM wrocławski prokurator Krzysztof Grzeszczak. Skala zjawiska jest przerażająca. Czy więc nie czas ukarać drużyny, przynajmniej tak jak uczynili to Włosi?

Ustawianie wyników spotkań piłkarskich jest rzeczą nagminną i powszechną - mówi prokurator Grzeszczak. Co więcej, mecze były sprzedawane nawet w ubiegłym sezonie, już po licznych zatrzymaniach skorumpowanych działaczy i sędziów. Czy to nie najwyższy czas, by zdegradować przekupne kluby?

Pojawia się jednak pytanie, ile drużyn należałoby zdegradować, bo mogłoby się okazać, że zabrakłoby tych, którzy w lidze mieliby zostać. Ostatnio w ten sposób ukarano włoskie kluby, tyle tylko, że tam w aferę oficjalnie zamieszane były cztery drużyny. U nas skala korupcyjnego zjawiska jest gigantyczna.

Nic dla wyjaśnienia afery w polskim futbolu nie robi Polski Związek Piłki Nożnej. Wydział dyscypliny, który jest odpowiedzialny za karanie łamiących regulamin, odpiera zarzuty i zadanie wyjaśnienia sprawy składa na barki prokuratury. PZPN sam śledztwa nie będzie prowadzić, istnieje bowiem obawa, że może dojść do matactwa.

Ten argument wydaje się uzasadniony. Jednak korupcja w polskiej piłce nie jest zjawiskiem nowym – takie są ustalenia prokuratury. Jednak PZPN nie robił nic ani wcześniej, ani teraz. A to na nim spoczywa obowiązek dbania o czystość polskiego futbolu.

Wprawdzie już raz pokazaliśmy, że z korupcją walczyć chcemy podczas słynnej afery barażowej, w którą zamieszane były Szczakowianka Jaworzno i Świt Nowy Dwór (Szczakowianka spada do II ligi i miała minus 10 punktów na koncie), ale sprawa ciągnie się do dzisiaj.