Podejrzany o groźby i jazdę po pijanemu były wiceminister spraw wewnętrznych Zbigniew R. nadal jest w szpitalu. Dopiero jak wyjdzie, rozstrzygnie się jego przyszłość w Polskiej Platformie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdzie jest koordynatorem.

Zbigniew R. wyjdzie ze szpitala prawdopodobnie jutro. Z punktu widzenia pracodawcy były wiceminister jest na zwolnieniu lekarskim i na razie żadne decyzje nie mogą zostać podjęte. Zwierzchnicy muszą jednak zająć się poważnymi zarzutami, jakie od wczoraj ciążą na Zbigniewie R., tym bardziej, że PPBW zajmuje się bezpieczeństwem kraju. Platforma integruje narzędzia technologiczne i informatyczne, które pomagają w walce z przestępczością elektroniczną, narkotykową, kryminalną czy z terroryzmem, a były podsekretarz stanu jest koordynatorem do spraw realizacji projektów.

Strzelanie na drodze, czy jazda po pijanemu podważa jego autorytet potrzebny w tej pracy. Były wiceminister wyjdzie ze szpitala jak tylko zgodzą się na to lekarze, choć wyznaczone przez prokuraturę 35 tysięcy złotych kaucji nie zostało jeszcze wpłacone.

Były wiceminister z zarzutami

Zbigniew R. usłyszał zarzuty w prokuraturze w Poznaniu. Będzie odpowiadał za jazdę po pijanemu i groźby z użyciem broni. Jak ustalili śledczy, były polityk zatrzymał nie jeden, ale dwa samochody. W niedzielę wpadł w ręce policjantów w rejonie Nowego Tomyśla w Wielkopolsce.

Ośmioro przesłuchanych świadków i policjanci, którzy zatrzymali mężczyznę, potwierdzają, że Zbigniew R. jechał BMW ubrany w piżamę. Badanie wykazało ponad półtora promila alkoholu we krwi. Śledczy chcą m.in. odebrania byłemu politykowi pozwolenia na broń. Wyznaczyli też kaucję w wysokości 35 tysięcy złotych.

Zbigniew R. jest w szpitalu, bo skarżył się na problemy z sercem.
(j.)