"To jednostkowy przypadek" - tłumaczył się Kapsch reporterowi RMF FM. Paweł Świąder interweniował w tej firmie, budującej system opłat dla ciężarówek viaTOLL, w związku z niepokojącymi sygnałami płynącymi ze śląskiej firmy transportowej. Wystarczyły dwa dni, by eksploatacja tylko dwóch tirów, z niewiadomego powodu, zdrożała o 300 złotych.

Każdy przejazd pod bramką to jeden impuls. Nagle, co wyraźnie widać na wydrukach, okazało się, że w niektórych miejscach system rejestrował więcej przejazdów, choć samochód jechał tylko raz.

I tak było w różnych rejonach kraju, np. w okolicach Wrocławia, Gliwic czy Knurowa.Czasem impulsy, jeden po drugim, były cztery, innym razem dwa lub trzy. Efekt był taki, że opłaty za przejazd dwóch ciężarówek tylko w ciągu dwóch dni nagle wzrosły o 300 złotych.

Kapsch tłumaczy, że to jednostkowy przypadek

Firma tłumaczy, że to jednostkowy przypadek i nie ma jednak ochoty na spotkanie, a w przysłanym mailu nie odpowiada na żadne pytania dziennikarza RMF FM. Przyznaje jedynie, że są błędy w naliczaniu opłat, ale firma je wyłapuje i eliminuje. Nie ma jednak powodów, aby wierzyć, że to jednostkowy przypadek. Można podejrzewać, że system zawyżył koszty przejazdu wielu ciężarówkom. Kłopot w tym, że aby to zauważyć, właściciel firmy musi z konta viaTOLL wydrukować całą historię jazdy danej ciężarówki i dokładnie ją przejrzeć. Zrobiła to właścicielka firmy ze Śląska i zadzwoniła na infolinię.

Pan stwierdził, że muszę złożyć reklamację i zostanie rozpatrzona moja reklamacja. Do 30 dni zostaną mi zwrócone pieniążki - przyznała w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Świądrem.

Można jedynie radzić firmom transportowym, by dokładnie sprawdziły koszty przejazdu swoich ciężarówek. Nic nie wskazuje na to, by Kapsch sam poinformował o błędach w naliczaniu opłat.