Izrael uniemożliwia Jaserowi Arafatowi przelot helikopterem z Ramallah na Zachodnim Brzegu do Strefy Gazy. Rząd Ariela Szarona zapowiedział, że zakaz ten będzie obowiązywał tak długo, dopóki Palestyńczycy nie skończą z przemocą i terrorem. Tymczasem terrorystyczne organizacje Hamas i Al Fatah oraz trzynaście innych ugrupowań ogłosiły w nocy, że nie będą więcej atakowały celów w Izraelu.

"Nie chcemy poniżać lidera Autonomii, lecz jedynie położyć kres terrorowi – wyjaśniali przedstawiciele izraelskiego rządu w Jerozolimie. Strona izraelska nie wierzy Arafatowi, że faktycznie dąży do utrzymania zawieszenia broni. Okres spokoju powinien potrwać co najmniej dwa miesiące – powiedział szef dyplomacji Szimon Peres. Tymczasem najwyższy Komitet Intifady - koordynujący działania przeciwko Izraelowi - zaakceptował w nocy apel palestyńskiego lidera Jasera Arafata o wstrzymanie działań zbrojnych. „Rozumiemy stanowisko Arafata i je akceptujemy" - podano w komunikacie po spotkaniu kierownictwa Komitetu. W jego skład wchodzi trzynaście palestyńskich i islamskich organizacji. Został powołany osiem miesięcy temu w celu koordynowania akcji zbrojnych przeciwko Izraelowi. Wcześniej zawieszenie ataków na Izrael ogłosiły ugrupowania Hamas i Al Fatah. W zamian zażądały wycofania się Izraela z terytoriów okupowanych.

W nocy izraelska armia zatrzymała ośmiu Palestyńczyków, w tym przedstawiciela palestyńskich władz autonomicznych w Nablusie. Izraelczycy oskarżają ich o prowadzenie działalności terrorystycznej. Wczoraj zarówno w Strefie Gazy jak i na Zachodnim Brzegu Jordanu niezmiennie dochodziło do incydentów - m.in. na przedmieściach Rafah w czasie trwającej sześć godzin wymiany ognia rannych zostało pięciu izraelskich żołnierzy i 22 Palestyńczyków. Palestyńska artyleria ostrzelała także osiedla żydowskie Ksufa i Atsmona w Strefie.

foto EPA

10:05