Pirat drogowy z Zawiercia, który rano zabił samochodem dwie osoby i uciekł z miejsca wypadku, jest już w rękach policji. Jak informuje reporter RMF FM, ujęty wieczorem mężczyzna był pijany. Zatrzymano także dwie inne osoby, które w chwili wypadku były w aucie.

Ofiary pirata to dwóch drogowców, którzy wyrównywali pokrywy studzienek kanalizacyjnych na remontowanym odcinku głównej drogi Zawiercia.

Wszyscy zatrzymani będą przesłuchani w poniedziałek – jak wytrzeźwieją. Kierowca jechał o wiele za szybko. W tym miejscu w związku z pracami drogowymi były ograniczenia do 40 kilometrów na godzinę. Świadkowie twierdzą, że mógł jechać nawet 100 kilometrów na godzinę - mówi radiu RMF Adam Jachimczak ze śląskiej policji.

Policjanci przypuszczają, że kierowca w chwili wypadku mógł być pijany. Nie jest wykluczone, że zbyt późno zobaczył oznaczenia robót drogowych, gwałtownie skręcił i zjechał na drugą stronę jezdni, gdzie pracowało dwóch mężczyzn. Pirat drogowy nawet się nie zatrzymał. Auto porzucił kilka kilometrów dalej w lesie.

Policja sprawdza także sam samochód. Auto prawdopodobnie zostało sprowadzone z zagranicy. Kierowca przypiął do niego polskie i pochodzące z innego pojazdu tablice rejestracyjne.