Zatrzymanie 32-letniej pracowniczki polskiej firmy farmaceutycznej może mieć związek z aferą korupcyjną w koncernie GlaxoSmithKline w Stanach Zjednoczonych - twierdzą nieoficjalnie przedstawiciele CBA. Amerykańskie przedstawicielstwo brytyjskiego giganta musiało kilka miesięcy temu zapłacić ogromną karę za oszustwa i korumpowanie lekarzy. Firm w oficjalnym komunikacie jednak zaprzecza.

Gigantyczna kara, jaką zapłacił koncern, to blisko 3 miliardy dolarów. Według informacji naszego reportera, niewykluczone, że polska odsłona afery może skończyć się w podobny sposób. Wszystko wskazuje bowiem na to, że schemat działania zatrzymanej 32-latki był taki sam, jak miało to miejsce w Stanach Zjednoczonych.

Promowano tam leki, nie informując na przykład o skutkach ubocznych, jakie może wywołać ich przyjmowanie. Promocja natomiast polegała na tym, że w zamian za zachwalanie jakiegoś medykamentu lekarze otrzymywali różnego rodzaju nagrody: bilety na koncerty czy drogie wycieczki. 

"GSK nie posiada żadnych dodatkowych informacji w tej sprawie ponad to, co zostało podane do publicznej wiadomości przez Prokuraturę" - informuje firma w oficjalnym komunikacie. Podkreśla także, że sprawa ta nie ma żadnego związku z porozumieniem podpisanym w lipcu z rządem USA. "Porozumienie amerykańskie odnosiło się do zakończenia toczących się postępowań federalnych w sprawie praktyk sprzedażowych i marketingowych GSK na terenie Stanów Zjednoczonych kilka lub kilkanaście lat temu" - czytamy w komunikacie przesłanym nam przez Justynę Czarnobę.

Kobieta usłyszała sześć zarzutów

32-letnia pracowniczka firmy farmaceutycznej GlaxoSmithKline zatrzymana przez Centralne Biuro Antykorupcyjne za korumpowanie lekarzy. Postawiono jej sześć zarzutów. Postępowanie w tej sprawie prowadzi łódzka prokuratura, która nie wyklucza, że może dojść do kolejnych zatrzymań w tej sprawie.

Śledztwo w sprawie wręczania łapówek lekarzom w zamian za wystawianie recept na leki refundowane, a produkowane przez firmę GlaxoSmithKline, łódzka prokuratura prowadzi od lutego tego roku. Agenci Biura zabezpieczyli dokumenty w kilkudziesięciu placówkach medycznych i przesłuchali kilkadziesiąt osób.