Nie cichną kontrowersje wokół wczorajszego incydentu w Zatoce Perskiej, gdzie zatonął statek, wiozący ropę naftową z Iraku. Tankowiec o nazwie Georgis poszedł na dno w północnej części akwenu. Katarska telewizja satelitarna "Al Dżazira" podała, że tankowiec został zatopiony przez marynarkę Stanów Zjednoczonych.

Marynarka USA zaprzecza jednak tym doniesieniom. Statek poszedł na dno, ponieważ był w złym stanie technicznym - poinformował rzecznik amerykańskiej Piątej Floty Wojennej, stacjonującej w bazach w Bahrajnie. Wojska te patrolują zatokę, usiłując nie dopuścić do przemycania irackiej ropy, co byłoby naruszeniem międzynarodowych sankcji, nałożonych na reżim Saddama Husseina. Tymczasem telewizja z Kataru twierdzi, że Amerykanie przetrzymywali statek od ponad 30 dni i nie zezwalali mu na odpłynięcie, ponieważ między kapitanem jednostki a amerykańskim dowództwem wybuchł spór. Katarska telewizja nie informuje jednak, skąd pochodziła ropa wieziona przez Georgisa, powołując się natomiast na bliżej nieznanych właścicieli statku twierdzi, iż żołnierze USA złupili jednostkę i okradli iracką załogę. Irak nie ma prawa eksportu ropy naftowej poza programem "ropa za żywność". Od 1990 roku Zatoka Perska jest patrolowana przez siły złożone z jednostek amerykańskich i brytyjskich. Ich zadaniem jest kontrola realizacji embarga.

Rys. RMF

06:40