Prokuratura w Radomiu wszczęła śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci bezdomnego przez dwóch ochroniarzy szpitala – dowiedział się nieoficjalnie nasz reporter Patryk Michalski. Pracownicy wywieźli mężczyznę z budynku na wózku inwalidzkim i zostawili bez opieki, leżącego na ziemi. Usłyszeli już prokuratorskie zarzuty. Szpital nie bierze odpowiedzialności za działania ochroniarzy, bo to pracownicy firmy zewnętrznej.

Ochroniarze szpitala - po zakończonym przez lekarza badaniu - wywieźli mężczyznę z budynku i pozostawili go bez opieki: leżącego na ziemi, niedaleko szpitala, przy ulicy Kopernika. Z uwagi na stan wychudzenia i osłabienia organizmu oraz niską temperaturę powietrza narazili go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, w następstwie czego nieumyślnie spowodowali jego zgon - informuje prokuratura. 

Dwie godziny później 64-latek został znaleziony martwy. 

Podejrzanym o nieumyślne spowodowanie śmierci grozi do 5 lat więzienia.

Szpital nie bierze odpowiedzialności za działania ochroniarzy

Szpital nie bierze odpowiedzialności za działania ochroniarzy, bo to pracownicy firmy zewnętrznej. Jak usłyszał nasz reporter, ochroniarze nie powiedzieli lekarzom, że zamierzają przewieźć bezdomnego na wózku inwalidzkim. Ciągle nie wiadomo, dlaczego to zrobili. Jak mówi rzeczniczka szpitala, lekarze nie zauważyli, że bezdomny zniknął z izby przyjęć. Jak mówi, "mężczyzna miał czekać na kolejne badania".

Przez dwie godziny - bo tyle minęło od zniknięcia mężczyzny do odnalezienia jego ciała - żaden z pracowników szpitala nie zgłosił, że któryś z pacjentów zniknął z izby przyjęć. 

Specjalna komisja, powołana w szpitalu dla zbadania sprawy, zakończyła swoje działania. W raporcie stwierdzono, że "wszystkie procedury zostały wypełnione"

"Pacjent nie skarżył się na izbie przyjęć na żadne dolegliwości"

Wcześniej informowaliśmy, że karetka przywiozła mężczyznę do szpitala po tym, jak ratownicy uznali, że może on potrzebować pomocy. Pacjent miał nie skarżyć się na izbie przyjęć na żadne dolegliwości. 

Na izbie przyjęć bezdomny został zbadany przez lekarza, który uznał, że pacjent nie musi zostać w szpitalu na dłużej, dlatego kazał mu czekać na kolejne badania - powiedziała naszemu reporterowi rzecznik szpitala. 

Chwilę później mężczyzna był już poza szpitalem, wywieziony przez ochroniarzy. 

(mal)