Generał Czesław Kiszczak usłyszał zarzuty utrudniania śledztwa w sprawie zabójstwa Grzegorza Przemyka – dowiedział się dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki. Według prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej były szef MSW robił wszystko, by odsunąć podejrzenia, a potem doprowadzić do uniewinnienia milicjantów, którzy śmiertelnie pobili warszawskiego maturzystę. Kiszczak nie przyznaje się do winy o odmawia składania wyjaśnień.

Akcja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych była zakrojona na ogromną skalę. Służba Bezpieczeństwa inwigilowała niewygodnych świadków, prześladowała ich adwokatów i oskarżała niewinnych ludzi. Wszystko po to, by wybielić funkcjonariuszy.

Do tej pory zarzuty utrudniania śledztwa usłyszało dwudziestu byłych esbeków – byli to jednak funkcjonariusze niskiego szczebla; dziś IPN sięgnął w oskarżeniu szczytów peerelowskiej władzy. Według informacji Konrada Piaseckiego przez ostatnich kilka tygodni prokuratorzy próbowali wezwać Kiszczaka. Dziś, gdy to się udało, generał usłyszał zarzuty – nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

12 maja 1983 roku 19-letni maturzysta Grzegorz Przemyk na Pl. Zamkowym w Warszawie świętował z kolegą zdane egzaminy. Zatrzymali go milicjanci. Zabrali Przemyka, który nie miał dokumentów, na komisariat i tam go skatowali. Dostał ponad 40 ciosów pałkami po barkach i plecach oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Przewieziony do szpitala, zmarł po dwóch dniach. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją przeciw władzom. W poniedziałek 14 grudnia br. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że jedna z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL przedawniła się przed czterema laty. Proces byłego zomowca Ireneusza K., który odpowiadał za śmiertelne pobicie licealisty, został umorzony.