Na ściganiu internautów łamiących prawa autorskie firmy nieźle zarabiają. Za zawarcie ugody i niewszczynanie sprawy przed sądem żądają od internautów nawet dziesiątki tysięcy złotych - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Gazeta podaje przykłady firm, które zrobiły sobie z tego znakomity interes. Powstały też kancelarie prawne, specjalizujące się w ściganiu internautów łamiących prawo ich klientów.

Część z internautów, chcąc mieć święty spokój, decyduje się na ugodę i płaci. Przeciętny użytkownik internetu ma słabe pojęcie o prawie. Dlatego też każdej z tego rodzaju akcji wróżę powodzenie - ocenia ekspert ds. prawa internetowego Olgierd Rudak.

Warto pamiętać, że ani prawo telekomunikacyjne, ani ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną nie dają prywatnym firmom nieograniczonego wglądu do adresów IP internautów. Tylko w szczególnie uzasadnionym przypadku (a nie jest nim potrzeba masowego pozywania internautów) pozwala na to ustawa o ochronie danych osobowych.