5 policjantów rannych, 3 osoby zatrzymane - to bilans wczorajszego starcia policji z anarchistami w Poznaniu po proteście kobiet. Te dane przedstawił komendant główny policji, Jarosław Szymczyk. Zatrzymanym osobom przedstawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej policjanta.

5 policjantów rannych, 3 osoby zatrzymane - to bilans wczorajszego starcia policji z anarchistami w Poznaniu po proteście kobiet. Te dane przedstawił komendant główny policji, Jarosław Szymczyk. Zatrzymanym osobom przedstawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej policjanta.
Czarny protest w Poznaniu /Jakub Kaczmarczyk /PAP

Zatrzymani to dwaj młodzi mężczyźni i kobieta, którzy zachowywali się najbardziej agresywnie. Są oni dobrze znani poznańskiej policji.

Jak tłumaczył Szymczyk, że po zakończeniu czarnego protestu w Poznaniu grupa 17 osób na ul. św. Marcin zaatakowała pododdział policji, który zabezpieczał ten rejon. Według relacji komendanta, były to osoby zamaskowane, w kominiarkach, które obrzuciły policjantów kamieniami, butelkami i zapalonymi racami. W wyniku tego - jak zaznaczył - bezpodstawnego ataku pięciu policjantów zostało rannych. Mają obrażenia twarzy, poparzenia szyi i klatki piersiowej oraz potłuczenia.

Wszystkich udało się obezwładnić i doprowadzić do radiowozów.

W trakcie tego doprowadzania doszło do próby odbicia osób zatrzymanych i tylko w tym momencie i tylko ten jeden raz policjanci użyli środka przymusu bezpośredniego w postaci gazu pieprzowego, aby uniemożliwić uwolnienie osób zatrzymanych - mówił Szymczyk.

Komendant główny dodał, że trwa analiza zapisu z policyjnych kamer. Zapowiedział też dalsze zatrzymania. 

Nie ma zgody i przyzwolenia, aby atakować policjantów stojących na straży prawa. Oskarżenia o brutalność policji są bezpodstawne - podkreślił Szymczyk.

(abs)