Zamachowcom prawdopodobnie pomogli iraccy ochroniarze budynku – napisał dziś „New York Times”, powołując się na prowadzących śledztwo. Potwierdził to także w rozmowie z agencją AFP oenzetowski dyplomata.

Według gazety, ONZ zatrudniła do pilnowania swojego przedstawicielstwa tych samych ludzi, którzy przed wojną strzegli znajdującej się tam siedziby inspektorów rozbrojeniowych i byli na usługach tajnych służb Saddama Husajna.

Do zamachu, w którym zginęły 23 osoby, przyznała się nieznana dotąd iracka organizacja "Zbrojne Awangardy Drugiej Armii Mahometa".

I choć – jak mówi generał John Abizaid, któremu podlegają amerykańskie siły w Iraku - terroryzm to teraz w Iraku zagrożenie numer jeden, to nie ma potrzeby zwiększania liczebności wojsk.

Mamy pod bronią milion osób w Stanach Zjednoczonych i nie ustrzegliśmy się przed zamachami 11 września. Izraelska armia z całą swą mocą nie zapobiegła zamachowi w Jerozolimie. Zamachy terrorystyczne zdarzają się bez względu na siłę militarną - mówił gen. John Abizaid.

Stany Zjednoczone chciałyby natomiast większego zaangażowania innych państw w Iraku. Mają zamiar zaproponować Radzie Bezpieczeństwa ONZ nową rezolucję w tej sprawie.

12:15