Po czterech godzinach, zakończyło się wspólne posiedzenie sejmowej i senackiej komisji zdrowia, na którym spotkali się m.in. przedstawiciele rządu i strajkujących pracowników zdrowia. Obrady były poświęcone sytuacji w służbie zdrowia.

Szef MSWiA Janusz Kaczmarek odpowiadał też podczas nich na pytania posłów związane z środową interwencją policji w czasie protestu pielęgniarek przed kancelarią premiera.

Po wyjściu z posiedzenia komisji uczestniczący w niej wiceminister zdrowia Bolesław Piecha powiedział, że rozmowa była bez konkretów. Zawiedzione są też pielęgniarki i lekarze.

Mam nadzieję, że będzie to przynajmniej początek konstruktywnych rozmów, że zostanie powiedziane, jakie są propozycje i ustępstwa po obu stronach - mówiła przed spotkaniem szefowa sejmowej komisji Ewa Kopacz z Platformy Obywatelskiej.

Do protestujących przed Kancelarią Premiera pracowników służby zdrowia przyłączyli się górnicy. Przyjechały też grupy lekarzy i pielęgniarek m.in. z Gdańska, Dąbrowy Górniczej i Puław. W czwartek, w południe, po drugiej stronie Alei Ujazdowskich spotkali się z dziennikarzami wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, rzecznik rządu Jan Dziedziczak i posłanki Małgorzata Sadurska oraz Joanna Szczypińska.

Prawie połowę kilkunastominutowego briefingu rządzący politycy poświęcili ulubionemu ostatnio – jak mówią – cynicznemu wykorzystywaniu protestu przez opozycję. W sprawie dalszych rozmów merytorycznych stanowisko rządu jest niezmienne. Podkreślam, premier chciał się spotkać we wtorek ze wszystkim przedstawicielami służby zdrowia. Te panie, które są w tej chwili w Kancelarii odmówiły spotkania. Powiedziały, że nie chcą, nie przybędą na spotkanie. Trudno rozmawiać merytorycznie o problemach w służbie zdrowia, jeżeli ktoś odmawia spotkania - powiedział rzecznik rządu Jan Dziedziczak.

Na uwagi, że zamiast chcieć się spotkać, wystarczyło się spotkać we wtorek, wiceminister zdrowia odpowiada wręcz rozbrajająco: Ja mam tą kartkę, która została napisana: „Prosimy o spotkanie z premierem”. Czy tam było napisane w Kancelarii? Niestety nie. Nawet najbardziej wykrętne tłumaczenia nic dzisiaj nie zmieniają. Rząd deklaruje wole rozmów po jednej stronie ulicy. Pielęgniarki czekają na rozmowy o drugiej.

Pielęgniarki zapowiadają, że zostaną tam do przyszłej środy; chcą podwyżki płac o 30% i wprowadzenia systemowych rozwiązań w służbie zdrowia. Ale rząd twardo odpowiada, że dopóki pielęgniarki nie opuszczą Kancelarii Premiera, nie będzie rozmów. Od wtorku cztery kobiety okupują pokój w kancelarii. Aktualne jest za to zaproszenie na poniedziałek, niezależnie od tego, czy siostry wyjdą z siedziby szefa rządu.

Mamy nadzieję, że premier zmieni zdanie - powiedziała RMF FM Grażyna Gaj z komitetu protestacyjno-strajkowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Wcześniej, po godz. 7 protestujący zaczęli miarowo uderzać plastikowymi butelkami i gwizdać. Wczoraj o tej porze policja zepchnęła nas w kordonie z ulicy pod ogrodzenie Łazienek Królewskich - wyjaśniła Gaj.