Około 220 osób, rybaków i górników, protestowało przed przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Warszawie. Domagali się zniesienia zakazu połowu dorszy. Chcieli też odwołania ze stanowiska komisarza do spraw rybołówstwa.

Rybaków wspierali górnicy, z tej samej centrali związkowej. Protestujący przywieźli ze sobą dorsze, aż 250 kilo, głównie same głowy. Choć jak przyznają mieli zamrożone cztery tony ryb.

Jak powiedział jeden z rybaków protestujących w Warszawie, są to ryby złowione po zakazie. Wychodzimy w morze i zakazem się nie przejmujemy. Protestujący wysypując dorsze przed przedstawicielstwem KE, chcieli tym samym pokazać, że jednak te ryby w Bałtyku występują. Po zakończeniu manifestacji rybacy posprzątali rozsypane głowy dorszy.

Jak mówią rybacy, zakaz jest absurdalny, niszczy małych rybaków, a wspiera dużych armatorów. Dlatego między innymi domagają się odwołania komisarza ds. rybołówstwa. Niektórzy z rybaków mają swoją teorię odnośnie zakazów wprowadzanych przez Unię. Oni mają za zadanie nas wykurzyć z Bałtyku, po prostu zlikwidować. Chcą mieć rynki zbytu dla ryb, żeby to unijne jednostki mogły łowić ryby na Bałtyku, a później je u nas sprzedawać - powiedział reporterowi RMF FM, Mariuszowi Piekarskiemu, protestujący dziś w Warszawie zdenerwowany rybak.