Poznałem nazwisko domniemanego agenta. Nie mogę go jednak ujawnić – mówi Marek Zając, publicysta „Tygodnika Powszechnego”. Gość Faktów RMF FM zaznacza, że Kościołowi w Polsce brakuje skutecznych procedur weryfikacyjnych. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski ujawnił dziś, że przy procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II pracuje były współpracownik SB.

Bogdan Zalewski: Pan przypuszcza kogo ksiądz Zaleski ma na myśli?

Marek Zając Poznałem nazwisko domniemanego agenta. Jednak nie czytałem ani akt ani nie dotarły do mnie żadne pisemne materiały, dlatego uczciwość i ludzka, i dziennikarska, nakazuje mi zachować milczenie, jeśli chodzi o jego nazwisko. Pragnę jednak zapewnić radiosłuchaczy, że nie chodzi o postać, którą tzw. przeciętny wierny czy przeciętny odbiorca mediów utożsamiałby z czołowymi postaciami w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II. I jeszcze jedno, nawet jeśli potwierdzą się informacje o współpracy owego księdza z SB, nie doszło na pewno w żadnym razie do zdyskredytowania procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II.

Bogdan Zalewski: Trochę nas pan uspokaja. Jak to możliwe, że taka osoba duchowna z taką przeszłości mogła być wyznaczona do takiej roli?

Marek Zając: Widać, że Kościołowi w Polsce brakuje procedur weryfikacyjnych – weryfikacji pod kątem ewentualnej współpracy księży ze Służbą Bezpieczeństwa.

Bogdan Zalewski: Co się stało, to się nie odstanie. A jaka powinna być recepta na przyszłość, żeby nie powtórzyły się takie sytuacje?

Marek Zając: W przypadku nominacji na ważne stanowiska kościelne, jak i w przypadku powierzania różnym księżom bardzo odpowiedzialnych zadań, należy przeprowadzać kwerendę w archiwach i badać, czy nie byli współpracownikami Służby Bezpieczeństwa.