Pociąg był pełny ludzi, ale nikt nie ruszył na pomoc - tak opowiada o piątkowych zdarzeniach pod Warszawą funkcjonariusz BOR-u. Pan Dariusz zainterweniował, kiedy czterech mężczyzn dewastowało pociąg i groziło pasażerom. Historia wyszła na jaw dziś, kiedy Biuro Ochrony Rządu postanowiło odznaczyć go i awansować za bohaterską postawę.

W piątek po południu pociąg osobowy zatrzymał się w miejscowości Dobczyn nieopodal Wołomina. Zaniepokoiłem się, dlaczego pociąg stał tak długo. Gdy wyszedłem na peron, zauważyłem czterech mężczyzn. Jeden z nich podszedł do mnie, zapytał "czy mam jakiś problem?" i skierował w moją stronę pistolet. W pewnym momencie uderzył mnie drugą ręką - opowiada funkcjonariusz BOR.

Doszło do szamotaniny. Oficerowi BOR udało się obezwładnić napastnika z bronią. Po chwili na miejscu pojawili się wezwani wcześniej przez kierownika pociągu policjanci, którzy zatrzymali całą grupę. Jak się później okazało, zatrzymany mężczyzna miał atrapę pistoletu.

Funkcjonariusze ustalili, że 18-letni Dariusz R., 24-letni Marcin Ś., 32-letni Marcin N. i 31-letni Robert Ś. uczestniczyli w bójce, wybili kilkanaście szyb w oknach wagonów i zerwali hamulce bezpieczeństwa. Mężczyźni byli pod wpływem alkoholu i zachowywali się bardzo agresywnie. Pozostali pasażerowie pociągu wpadli w panikę i położyli się na podłodze - powiedział oficer BOR.

Badanie na posterunku policji wykazało, że mężczyźni mieli w organizmach od 1,2 do 2,1 promila alkoholu. Policja przedstawiła wszystkim zatrzymanym zarzuty udziału w bójce i uszkodzenia składu pociągu powodujące straty w mieniu o wartości ponad 1,5 tys. zł. Dodatkowo 24-letni Marcin Ś. usłyszał zarzuty gróźb zabójstwa skierowanych wobec kierownika pociągu i funkcjonariusza BOR. W jego przypadku prokuratura rejonowa w Wołominie zastosowała policyjny dozór.

Wszystkim mężczyznom za udział w bójce i zniszczenie mienia grozi do 5 lat więzienia.