Rozpoczął się dziewiąty dzień poszukiwań 3,5-letniego Kacperka z Nowogrodźca na Dolnym Śląsku. Dziś do poszukiwań zostanie po raz pierwszy wykorzystany georadar. Kontynuowane będą również poszukiwania z psami.

Za pomocą georadaru ma zostać sprawdzona działka, na której po raz ostatni widziany był Kacperek - informuje reporter RMF FM Mateusz Czmiel. Poszukiwania obejmą również brzegi rzeki Kwisa od Nowogrodźca do Osiecznicy. W tych poszukiwaniach pomagają też psy tropiące z Niemiec, które wczoraj zostały włączone w poszukiwania chłopca.

Rzeczniczka bolesławieckiej policji Anna Kublik-Rościszewska przekazała, że poszukiwania prowadzone są wzdłuż rzeki Kwisy od Nowogrodźca do Parzyc. Policjanci używają m.in. georadaru, za pomocą którego przeszukiwana jest działka w Nowogrodźcu oraz okoliczne tereny - powiedziała policjantka.

Dodała, że w korycie rzeki od Nowogrodźca w kierunku Parzyc poszukiwania prowadzone są przy użyciu łodzi. "Jest ono również punktowo sprawdzane przez płetwonurków" - powiedziała policjantka.

Pierwsze tropy psów szkolonych w Saksonii również prowadziły do rzeki. Dlatego tam zostały rzucone największe siły. Na miejsce ma dojechać też grupa policyjnych płetwonurków z Legnicy. Ich zadaniem będzie dokładne sprawdzenie dna rzeki. W akcję włączony zostanie również dron z kamerą i termowizją.

Chłopiec przebywał pod opieką ojca

Poszukiwania Kacperka wszczęto 27 kwietnia wieczorem. Zaginięcie chłopca zgłosił ojciec dziecka, pod którego opieką przebywał 3,5-latek.

Ojciec w trakcie przesłuchania wyjaśniał, że stracił dziecko z oczu. Gdy nie mógł go odnaleźć, zawiadomił policję. Był pod wpływem alkoholu, badanie potwierdziło zawartość 0,7 promila. Mężczyzna został zatrzymany, ponieważ był poszukiwany do odbycia kary za przestępstwa przeciwko mieniu - mówiła przed tygodniem oficer prasowa bolesławieckiej policji.

Dotychczas służby przeszukały kilkaset hektarów terenu, w tym m.in. ogródki działkowe i tereny kolejowe, oraz znaczny odcinek rzeki Kwisy.


Mężczyzna usłyszał zarzuty

Prokuratura Rejonowa w Bolesławcu wszczęła śledztwo w sprawie zaginięcia Kacperka. Ojciec 3,5-latka usłyszał zarzut narażenia chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.

Najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń zakłada, że chłopiec, który przebywał razem z ojcem i jego znajomym na terenie ogródka działkowego, w wyniku nieuwagi ojca oddalił się i doszło do wypadku, wskutek którego chłopiec wpadł do rzeki - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Tomasz Czułowski. Zaznaczył przy tym, że postępowanie jest we wstępnej fazie i prokuratura nie wyklucza też innych wersji wydarzeń. Prok. Czułowski dodał, że w sprawie przesłuchano m.in. matkę 3,5-latka i mężczyznę, z którym ojciec dziecka przebywał na terenie ogródków działkowych. Sukcesywnie przesłuchiwani są też inni świadkowie.

Matka Kacperka: Myślę, że został porwany

W rozmowa z "Super Expressem" matka zaginionego chłopca wyznała, że podejrzewa porwanie dziecka.

"Czy utonął? Nie wiem, nie chcę nawet o tym myśleć. Ale skoro od poniedziałku Kwisa została już tyle razy zbadana i nic nie znaleziono, to zaczynam w to wątpić. Coraz częściej myślę, że Kacperek został porwany" - mówiła kobieta cytowana przez gazetę i jak dodaje, kilka dni przed zaginięciem Kacpra jej partner i ojciec chłopca przyznał, że boi się kogoś, kto "chce go połamać". Nie wiadomo jednak o kogo chodzi.

Do poszukiwań włączył się również detektyw Krzysztof Rutkowski. Jak informuje wrocławska "Gazeta Wyborcza" nie bierze on pod uwagę możliwości porwania dziecka, a przyjmuje wersję policji.