Z zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci do aresztu trafił 41-letni mieszkaniec Żychlina (Łódzkie), który po alkoholowej libacji wepchnął 65-letniego znajomego do rzeki. Rodzina 65-latka zgłosiła jego zaginięcie. Po kilku dniach poszukiwań zwłoki mężczyzny znaleziono w rzece.

Zgłoszenie o zaginięciu 65-letniego mieszkańca Żychlina wpłynęło do komendy policji w Kutnie 6 lipca. Przekazano, że mężczyzna ostatni raz widziany był 30 czerwca w jednym z mieszkań podczas libacji alkoholowej i od tamtej pory nie nawiązał kontaktu z rodziną ani nie powrócił do miejsca zamieszkania.

Kutnowska policja rozpoczęła poszukiwania - śledczy starali się odtworzyć ostatnie godziny z życia zaginionego. Zatrzymano mężczyznę, który jako ostatni widział się z poszukiwanym i razem z nim brał udział w libacji alkoholowej.

Do poszukiwań zaangażowano kilkudziesięciu policjantów z kutnowskiej komendy, komisariatów policji w Żychlinie i Krośniewicach. Wykorzystano również psy służbowe oraz dron z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Czynności poszukiwacze zostały wsparte także działaniami Straży Pożarnej, która sprawdzała koryto zarośniętej rzeki Słudwi. Komunikaty o zaginięciu mężczyzny rozpowszechniono też w mediach - zrelacjonowała Edyta Machnik z kutnowskiej komendy policji.

Zwłoki mężczyzny odnaleziono w korycie rzeki 9 lipca. Na miejscu specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza zabezpieczyła materiał dowodowy. Dzień później zatrzymanemu 41-latkowi, który według śledczych miał wepchnąć 65-latka do rzeki, postawiono prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Za to przestępstwo grozi do 5 lat pozbawienia wolności.

Na wniosek Prokuratury Rejonowej w Kutnie sąd zdecydował, że 41-latek najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wczoraj utonęły trzy osoby. Od początku kwietnia już 155