W polityce, nawet w tej lokalnej, nie ma sentymentów. A oto przykład: burmistrz Świdwina w Zachodniopomorskiem będzie zarabiał około 1200 złotych miesięcznie, a diety radnych wyceniono na złotówkę. Te apanaże to zemsta polityczna.

W Świdwinie zwycięstwo w wyborach odniosło stowarzyszenie Nasz Dom. Stowarzyszenie, choć nie ma swojego burmistrza, decydowało o jego pensji i dietach.

Przewodniczący Rady ma swój gabinet na parterze, burmistrz – na pierwszym piętrze. Obaj panowie mają do siebie blisko, ale i bardzo daleko. Przewodniczący Rady, Grzegorz Czarny zarzuca burmistrzowi nieczystą grę w kampanii wyborczej. Uchwałę dotyczącą jego pensji podpisał jednak bez wahania.

Na dietach i pensji zaoszczędzi miasto. Problem w tym, czy burmistrz i jego rodzina nie będą przymierali głodem? Jesteśmy w stanie te podstawowe problemy rozwiązywać przy tym budżecie, natomiast na pewno nie będzie luksusów - twierdzi burmistrz.

Złośliwi mówią, że jeżeli burmistrz poradzi sobie ze swoim domowym budżetem, to tym bardziej poradzi sobie z budżetem miasta. Byleby tylko całą swoją energię wykorzystał na dobre pomysły, a nie na próby odgryzienia się swoim politycznym przeciwnikom.

17:45