Konsultant krajowy skontroluje Tworki. Jak dowiedział się nasz reporter, Grzegorz Kwolek, profesor Piotr Gałecki krajowy konsultant do spraw psychiatrii został poproszony o przeprowadzenie kontroli w szpitalu psychiatrycznym w Pruszkowie pod Warszawą, po tym jak jeden z pacjentów zamordował innego chorego.

Do końca tygodnia w szpitalu prowadzone jest wewnętrzne postępowanie. Do pory żadnych nieprawidłowości nie stwierdzono. Dyrekcja szpitala zgromadziła wszystkie notatki lekarzy, pielęgniarek i sanitariuszy. W żadnej z nich nie ma informacji, żeby ofiara czuła się zagrożona, albo żeby sprawca zgłaszał, że może być zagrożeniem dla otoczenia.

Obaj pacjenci byli przyjęci w połowie maja. Rodzina ofiary nie zgłaszała ani lekarzom, ani dyrekcji żadnych zastrzeżeń - powiedziała reporterowi RMF FM wicedyrektor do spraw medycznych Anna Mosiołek.

Lekarze tylko raz interweniowali w przypadku sprawcy i chodziło o nadciśnienie, a nie problemy natury psychicznej.

Do zabójstwa doszło w ubiegłym tygodniu. 36-letni pacjent usłyszał już zarzut zabójstwa i trafił na trzy miesiące do aresztu.

36-latek nie przyznał się do winy. W bardzo krótkiej rozmowie ze śledczymi powiedział, ze kompletnie nic nie pamięta - od kolacji dzień wcześniej do chwili, gdy rano nad ciałem zamordowanego zatrzymali go pielęgniarze.

Śledczy wykluczają, by ktoś inny był sprawcą. Wstępne wyniki sekcji zwłok zabitego mówią o licznych obrażeniach twarzy i niewydolności oddechowo-krążeniowa. Oznacza to, że ofiara została uduszona.

Do zabójstwa doszło na oddziale ogólnym psychiatrycznym. Pacjenci mogą się tam swobodnie poruszać - są zamykani lub unieruchamiani dopiero wtedy, gdy stwarzają zagrożenie.

Do dwuosobowej sali, w której sam przebywał 40-letni mężczyzna, wszedł chory z innej sali. Zaczął dusić mężczyznę i uderzać jego głową o podłogę.

Dopiero krzyki z sali zaalarmowały personel szpitala. Co być może jest kluczowe - do zabójstwa doszło w momencie wymiany personelu - gdy lekarze i pielęgniarki zdawali nocny dyżur nowej zmianie.

(mpw)