Przed łódzkim sądem stanie 25-letni Marcin R., który latem ubiegłego roku zasztyletował młodą kobietę przed wejściem do jednej z łódzkich dyskotek. Zabił 22-latkę bo, jak stwierdził, nienawidzi osób chodzących do dyskoteki. Mężczyzna odpowie też za czynną napaść na policjantów.

25-latek przyznał się do winy. Grozi mu dożywocie. Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście skierowała dziś do łódzkiego sądu okręgowego akt oskarżenia w tej sprawie.

Do tej bulwersującej opinię publiczną zbrodni doszło w sierpniu ubiegłego roku przed jedną z dyskotek, przy al. Piłsudskiego w centrum Łodzi. Jak ustalono, 22-letnia Alicja z Wielkopolski wraz z koleżankami przyjechała w odwiedziny do znajomej. Pięć młodych kobiet postanowiło wybrać się w sobotę wieczorem do dyskoteki. Kiedy wchodziły do klubu, 22-latkę zaczepił na schodach, w bardzo wulgarny sposób, nieznany jej mężczyzna. Kiedy dziewczyny powiedziała mu "żeby się odczepił" napastnik zaatakował ją nożem. Zadał jej cios w okolice mostka. Ranna kobieta osunęła się po schodach, a bandyta dodatkowo kopnął ją w twarz. Wszystko rozgrywało się na oczach koleżanek dziewczyny. Później napastnik odszedł, wsiadł do taksówki i pojechał do domu. Ranna kobieta została przewieziona do szpitala. Okazało się, że sprawca przebił jej płuco i uszkodził tętnicę płucną. Dziewczyna zmarła w wyniku wykrwawienia jeszcze przed operacją.

W ciągu kilku godzin policjanci, przy pomocy taksówkarzy, ustalili tożsamość mężczyzny podejrzanego o zbrodnię. Zabójca ukrył się w swoim mieszkaniu na trzecim piętrze kamienicy przy ul. Limanowskiego i nie chciał otworzyć drzwi. Policjanci zdecydowali się użyć strażackiego podnośnika i wejść do niego przez okno. Wtedy sprawca zaczął w nich rzucać różnymi przedmiotami. Mężczyzna trafił młotkiem w twarz jednego z policjantów powodując u niego m.in. złamanie kości twarzy. Ranny policjant trafił do szpitala. Innego policjanta sprawca uderzył hantlami. Później w policjantów uderzyły jeszcze kolumny i telewizor.

Na miejsce ściągnięto dodatkowych policjantów. Funkcjonariusze sforsowali drzwi wejściowe do mieszkania. Sprawca nadal był bardzo agresywny, rzucał nożami i groził policjantom pozbawieniem życia. W końcu udało się go obezwładnić. Napastnik był trzeźwy. Nie był też pod wpływem środków odurzających. Na bluzie dresowej znalezionej w mieszkaniu mężczyzny stwierdzono ślady krwi. Badania wykazały, że była to krew ofiary.

25-letni Marcin R. usłyszał zarzuty zabójstwa oraz czynnej napaści na dwóch policjantów oraz stosowanie wobec nich przemocy i gróźb karalnych. Według prokuratury, w śledztwie zabójca przyznał się do zbrodni, ale nie wykazywał żadnych przejawów żalu i skruchy. Z jego wyjaśnień wynika, że nienawidzi osób, które - tak jak pokrzywdzona - chodzą do dyskoteki. Mówił, że gdyby miał broń, to takie osoby by wyeliminował - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Natomiast odpowiadając dlaczego zaatakował policjantów, oskarżony odparł, że postąpił tak, bo takie ma zwyczaje. Biegli stwierdzili, że Marcin R. w chwili popełnienia zarzucanych czynów był w pełni poczytalny, a więc miał zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia czynu oraz pokierowania swoim postępowaniem.