Miał dużo stresu w pracy więc… wyżywał się na zwierzętach. 3 miesiące więzienia grożą mieszkańcowi Gdańska, który w drastyczny sposób uśmiercił dwa jeże.

Obcinał łapki, dusił, przywiązywał do samochodu, podpalał. 24-latek z Gdańska usłyszał dwa zarzuty znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Wpadł, dzięki czujności jednego z mieszkańców Gdańska, który był świadkiem okrucieństwa. Policjanci przyznają, że zgłoszenie, które dostali, brzmiało tak niewiarygodnie, że zakładali fałszywy alarm. Niestety, gdy przyjechali we wskazane miejsce szybko potwierdzili otrzymane wcześniej informacje.

W dzielnicy Rudniki znaleźli dwa zwęglone jeże. Ich szczątki zabezpieczono i przekazano do Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii. Opinia z sekcji zwłok jeży nie pozostawiała wątpliwości - zginęły w okrutnych okolicznościach, w odstępie kilku dni. Sprawcę udało się zatrzymać dwa dni po zgłoszeniu. Wczoraj usłyszał zarzuty i szczegółowo wyjaśnij jak znęcał się nad jednym ze zwierząt.

Mężczyzna najpierw przywiązał go za nogę do lusterka samochodowego, następnie podtruwał go dymem papierosowym. Później za pomocą noża odciął mu tylną prawą nogę. Ponownie podduszał dymem papierosowym. Przywiązał z powrotem do lusterka, później odwiązał. Kilkakrotnie rzucił nim o ziemie, kopał go, po czym obłożył śmieciami, plastikowymi butelkami następnie polał benzyną i podpalił - opisuje Aleksandra Siewert, rzecznik gdańskiej policji.

24-latek wyjaśnił także, że maltretował jeże, bo... ostatnio miał w pracy dużo stresu i chciał odreagować. Przy znęcaniu towarzyszył mu 31-letni kolega. Został przesłuchany w charakterze osoby podejrzewanej o przestępstwo. Zarzutów jednak nie usłyszał. 24-latek za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem będzie odpowiadał z wolnej stopy. Grożą mu 3 lata więzienia.  

(j.)