Szczeciński sąd nie zgodził się na tymczasowy areszt dla napastnika, który w weekend zaatakował mężczyznę roznoszącego ulotki wyborcze Prawa i Sprawiedliwości.

W sobotę zaatakowany został szczeciński działacz PiS Janusz Jagielski. Relacjonował, że do zdarzenia doszło, gdy wraz z innym mężczyzną wkładali gazetki wyborcze Joachima Brudzińskiego ("jedynki" listy PiS w wyborach do europarlamentu) do skrzynek pocztowych na jednym z osiedli. Na klatce schodowej pojawił się mężczyzna, który "zaczął wykrzykiwać inwektywy i przekleństwa", a następnie uderzył drugiego mężczyznę i samego Jagielskiego, którego zepchnął ze schodów.

Prokuratura chciała, aby napastnik - Przemysław S. spędził w areszcie dwa miesiące. Sąd uznał jednak, że nie ma przesłanek do aresztowania mężczyzny.

Przemysław S. przyznał się do napaści, zadeklarował chęć przeproszenia pokrzywdzonego i wypłacenia mu zadośćuczynienia. Mężczyzna zeznał, że nie działał z pobudek politycznych, a zaatakował roznoszącego ulotki, bo nie podobało mu się, że ktoś "kręci się" po klatce schodowej.

Śledczy rozważają złożenie zażalenia od decyzji sądu.

Przemysław S. usłyszał w poniedziałek zarzut popełnienia przestępstwa "polegającego na zmuszaniu pokrzywdzonego do określonego zachowania poprzez użycie przemocy i spowodowanie obrażeń ciała na okres przekraczający siedem dni". Jak poinformowała prokuratura, przestępstwo miało charakter występku chuligańskiego i zostało popełnione w ramach tzw. recydywy; mężczyzna zaprzeczył, by sprawa miała podłoże polityczne. Mężczyźnie, który uderzył roznoszącego ulotki byłego szczecińskiego radnego PiS-u i złamał mu nos, grozi od sześciu miesięcy do 7,5 roku więzienia.

Przemysław S. był już karany i będzie odpowiadać w warunkach recydywy. 

Opracowanie: