Sejm chce obarczyć urzędników odpowiedzialnością finansową za podejmowanie błędnych decyzji. Zwykły urzędnik za błąd może zapłacić nawet równowartość dwunastu pensji albo pójść na trzy lata do więzienia - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Jutro sejmowa podkomisja będzie głosowała nad zmianami w prawie o odpowiedzialności urzędników.

Zagrożenie karą sparaliżuje podejmowanie decyzji - uważa w rozmowie z gazetą Jarosław Kapsa z Urzędu Miasta w Częstochowie. Oznacza to z jednej strony usztywnienie formalizmu, z drugiej zaś świadome wydłużanie procesu decyzyjnego poprzez rozmydlanie indywidualnej odpowiedzialności - prognozuje.

Dziś poszkodowany bezprawną decyzją urzędników nie jest bezbronny. Przepisy pozwalają na domaganie się odszkodowania od Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego.

Za wydanie bezprawnej decyzji przewidziana jest odpowiedzialność dyscyplinarna lub porządkowa. Jeśli stwierdzi się winę nieumyślną urzędnika, ponosi on odpowiedzialność do wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia - mówi w rozmowie z "DGP" dyrektor Instytutu Nauk o Państwie i Prawie Uniwersytetu Warszawskiego Hubert Izdebski. Zdaniem posłów to jednak za mało.

Zupełnie inne rozwiązania przyjęto w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Na Wyspach za szkody urzędników odpowiadają partie, do których należą. W Niemczech funkcjonariusz administracji odpowiada dyscyplinarnie.