"Przeżyłam traumę" - mówi pani Joanna z Opola. MSW i resort sprawiedliwości przyjrzą się sprawie samotnej matki, aresztowanej przez policję za dwa tysiące złotych długu wobec urzędu skarbowego. Dwójka małych dzieci kobiety została odwieziona w nocy do pogotowia opiekuńczego. Incydent ostro skomentował premier Donald Tusk.

Policja podkreśla, że działała zgodnie z nakazem sądu. Maciej Milewski z opolskiej komendy policji powiedział reporterce RMF FM Annie Kropaczek, że funkcjonariusze przyszli do mieszkania kobiety około godziny 22, bo o takiej porze prawdopodobieństwo zastania kogoś w domu jest zwykle większe. Policjanci nie wiedzieli jednak, że osoba, którą mają zatrzymać, to matka samotnie wychowująca dwójkę dzieci. Teraz tłumaczą, że nie było możliwości pozostawienia dzieci pod opieką kogoś bliskiego.

Głos w sprawie zabrała nawet Komenda Główna Policji. Jej rzecznik Mariusz Sokołowski tłumaczył naszemu reporterowi Krzysztofowi Zasadzie, że funkcjonariusze mieli wyjątkowo niewdzięczną rolę, ale musieli wykonać postanowienie sądu. Sokołowski podkreślił też, że policjanci starali się najpierw wezwać kogoś z rodziny kobiety, by zaopiekował się dziećmi, ale ponieważ jej bliscy mieszkają w innym mieście, trwałoby to kilka godzin. Komendant Główny Policji wysłał do Opola kontrolerów, którzy mają dokładnie zbadać okoliczności incydentu.

Co ciekawe, sumienie odezwało się w policjantach dzień po interwencji - zwrócili się do sądu, by wypuścił kobietę na wolność. Sąd się na to nie zgodził, ale kaucję wpłacili za nią sąsiedzi.

Będzie kontrola dwóch ministerstw

Przeprowadzenie kontroli w sprawie bulwersującego zatrzymania zapowiedziały już ministerstwa spraw wewnętrznych i sprawiedliwości. Minister spraw wewnętrznych w rozmowie z ministrem sprawiedliwości zdecydował, że będzie wspólna kontrola dotycząca sprawdzenia z jednej strony działań policji, z drugiej - działań sądów - poinformowała rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak.

Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zwróci się do prezesa Sądu Okręgowego w Opolu, aby w ramach wewnętrznego nadzoru zbadał tok i sprawność postępowania w tej sprawie i poinformował o tym ministerstwo - powiedziała rzeczniczka ministra sprawiedliwości Patrycja Loose. Dodała, że dokument w tej sprawie zostanie przesłany jak najszybciej. Z kolei szef MSZ Jacek Cichocki stwierdził, że w ramach kontroli prowadzonej przez jego resort sprawdzane będzie m.in., czy decyzja o zamianie kary grzywny na areszt dla kobiety wychowującej dzieci była właściwa. Każdy organ państwa, zarówno sąd i policja, musi wykazywać się szczególną wrażliwością wtedy, kiedy w grę wchodzi dobro dzieci - zaznaczył minister. Inną rzeczą jest przestępca, który stanowi zagrożenie dla porządku publicznego, a kim innym jest dłużnik wobec Skarbu Państwa. I to jest ten powód naszego szybkiego działania - podkreślił.

"Policjanci nie mogą polemizować z nakazem sądowym"

Komendant główny policji Marek Działoszyński podkreślił, że w tej bulwersującej sprawie policjanci postąpili zgodnie z prawem. Oni nie mają prawa polemizować z nakazem sądowym - stwierdził. Być może w tej sytuacji brak kontaktu z sądem, utrudnił takie bardziej ludzkie, empatyczne potraktowanie tej sytuacji - dodał. Będziemy się zastanawiać nad tym, czy można było postąpić w jakiś inny sposób, chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się, że policjanci nie mogli odstąpić od zatrzymania tej pani. Z tego, co wiem, dano jej szansę, żeby spłaciła tę zaległość - podsumował.

Tusk: Takie działania są niedopuszczalne

Premier Donald Tusk bardzo ostro skomentował incydent w Opolu. Tego typu działania są niedopuszczalne - stwierdził. Dodał, że osobiście zaangażuje się w wyjaśnienie sprawy. Stanie się to w ciągu godzin, a nie dni - podkreślił.

Na pewno nie odpuścimy. Tego wyjaśnienia będzie domagała się, jestem przekonany, cała Polska - powiedział premier. Tego typu działania są niedopuszczalne, jeśli przynoszą tak dramatyczne skutki - ocenił. Dodał, że chce takiego wyjaśnienia tego incydentu, które nie pozostawi wątpliwości, kto odpowiada za całą sprawę.

RPD: Taka sytuacja nie powinna się powtórzyć

Sprawą zajął się także Rzecznik Praw Dziecka. Zleciłem zbadanie tej sprawy. Mnie zależy przede wszystkim na zabezpieczeniu dobra dzieci. Na pewno dokładnie zbadam procedury obowiązujące w takich przypadkach, takie sytuacje nie powinny się powtarzać. Ja się nie godzę na takie traktowanie dzieci - oświadczył Marek Michalak.

Jak dodał, trzeba ustalić, czy rzeczywiście - tak jak mówi matka - po dzieci miał przyjechać ktoś z rodziny. W takiej sytuacji, zdaniem rzecznika, lepiej byłoby poczekać, niż zabierać maluchy do pogotowia opiekuńczego. Dzieci nie wolno traktować przedmiotowo - podkreślił.

Rzecznik zamierza też zbadać, czy nie można było prosić sędziego o odroczenie decyzji w tej sprawie. Przypomniał, że np. w sądach rodzinnych są 24-godzinne dyżury sędziów, by w nagłych sytuacjach można było podjąć adekwatną decyzję. Zbadamy dokładnie przepisy i zobaczymy, czy można było postąpić inaczej, czy nie było innego wyjścia. Na pewno w tym przypadku zabrakło empatii - podsumował Michalak.

Także na stronie internetowej Rzecznik Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz pojawiła się informacja, że RPO podjął sprawę samotnej matki "z urzędu do wyjaśnienia".