Samolot wiozący do Trypolisu sześciu obywateli państw zachodnich uwolnionych przez muzułmańskich rebeliantów na Filipinach wylądował w poniedziałek w Dubaju na całonocny postój.

We wtorek rano na turystów, wypuszczonych po pięciu miesiącach niewoli, na lotnisku w Trypolisie oczekiwać mają członkowie ich rodzin, przedstawiciele rządów i władz libijskich. Samolot wiezie trzy Francuzki, dwójkę obywateli RPA i Niemca.

Podróż do wolności dla wspomnianej szóstki rozpoczęła się w filipińskim mieście Cebu, w centrum archipelagu, skąd samolot w poniedziałek wystartował do Libii. Władze libijskie odegrały kluczową rolę w negocjacjach z porywaczami. W ceremonii przekazania uwolnionych zakładników weźmie udział osobiście

libijski przywódca Muamar Kadafi.

Z zainteresowanych państw do Libii mają przybyć członkowie rządów niższego szczebla. Ale w poniedziałek w Berlinie poinformowano, że szef dyplomacji niemieckiej Joshka Fisher pojedzie do Trypolisu, jeśli zgodnie z zapowiedziami zwolnieni zostaną wszyscy zakładnicy, w tym ostatni niemiecki turysta jeszcze przetrzymywany przez islamskich rebeliantów.

Zdaniem obserwatorów Libia - oskarżana wcześniej o finansowanie ruchu Abu

Sayyaf, walczącego o oderwanie muzułmańskich prowincji od katolickich w większości Filipin - pomagając przy uwolnieniu uprowadzonych, chciała poprawić swoją międzynarodowa reputację.

W rękach porywaczy jest jeszcze co najmniej 24 zakładników, w tym grupa cudzoziemców, w której jest między innymi dwoje dziennikarzy.

23:00