Sobotnie, telewizyjne wystąpienie Kazimierza Marcinkiewicza było… miałkie. Premier zaapelował o solidarne państwo, spokój społeczny, a także zaprosił opozycję do współpracy w najważniejszych dla kraju sprawach. Jednocześnie wyraził żal z powodu odejścia minister finansów Zyty Gilowskiej.

Przemówienie można określić jako propagandowe. Usłyszeliśmy w nim, że mamy ponad 5-proc. wzrost gospodarczy, a bezrobocie spada. Liczby pokazują, że jest tak najwyraźniej dlatego, że 2 miliony Polaków wyjechało za pracą za granicę – ale o tym premier Marcinkiewicz nawet nie zająknął. Zapewniał natomiast – niczym w kampanii wyborczej – że jest świetnie i wreszcie odczujemy to na własnej skórze.

Wystąpienie premiera było doskonale wyreżyserowane, żeby widz się nie nudził. Co chwilę zmieniano kamery, a sam szef rządu bardzo chętnie posługiwał się mową ciała. Kiedy mówił, że jego osobista determinacja jest ogromna, dla podkreślenia efektu położył prawą rękę na sercu… wzruszające.

Spotykamy na swej drodze problemy i rozwiązujemy je. Determinacja rządu, by naprawić państwo jest niezmienna. Moja osobista determinacja, by krok po kroku realizować potrzebny Polsce i Polakom program, jest ogromna. Wiemy, co mamy robić – siły nam nie zabraknie - powiedział premier.