68-letni mężczyzna z Braniewa wyrzucił przez okno swojego psa. Właściciela zirytowało, że suczka piszczy, domagając się wyjścia na spacer. Zwierzę nie przeżyło. Za zabicie psa mężczyźnie grozi do dwóch lat więzienia.

Właściciel psa został aresztowany przez policję. Przyznał się do winy. W momencie zatrzymania był pijany (policjanci wyczuwali od niego woń alkoholu), ale nie został przebadany alkomatem. Nie pobrano mu także krwi do badań.

Zwierzę zginęło, ponieważ właścicielowi przeszkadzało jego popiskiwanie - powiedziała Mariola Plichta z zespołu prasowego warmińsko-mazurskiej policji. Dodała, że starszy mężczyzna miał opiekunkę, do zadań której należało m.in. wyprowadzanie zwierzęcia.

Kobieta, która mieszkała ze swym podopiecznym i jego psem, w czasie tragicznego zdarzenia zdrzemnęła się. Właśnie wtedy, zirytowany popiskiwaniem suczki właściciel postanowił wyrzucić ją przez okno.

Mężczyzna zeznał, że chwycił psa i wyrzucił, bo tak chciał się zemścić na opiekunce za to, że go nie wyprowadziła. Trudno to zrozumieć. Tym bardziej, że suczka mieszkała ze swoim panem prawie 20 lat - dodała Plichta.

Coraz więcej zwyrodnialców

W marcu tego roku pisaliśmy o podobnym wypadku . Wtedy zarzut zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem postawiono 30-latkowi z Grodkowa w Opolskiem.

Jak poinformowała policja, mężczyzna włożył zwierzę do pralki i ją włączył. Martwego psa włożył do reklamówki i wyrzucił do kontenera na śmieci. Do zdarzenia doszło w listopadzie 2011 roku, ale sprawa wyszła na jaw kilka miesięcy później.

Mężczyzna przyznał się do winy. Tłumaczył, że był zły na psa, bo dzień wcześniej musiał zapłacić mandat za wyprowadzanie pupila bez smyczy.